Wychowanie

Jak reagować na złość dziecka? I dlaczego słowa to za mało?

Co robić gdy dziecko się złości

“Jeśli maluch doświadcza stresu, bo na przykład dorosły mu czegoś zabrania, mózg emocjonalny przejmuje dowodzenie i w znacznym stopniu blokuje działanie rozsądnej i cierpliwej części mózgu. Dziecko jest przytłoczone własnymi emocjami i wpada w szał”. W jaki sposób możemy towarzyszyć dzieciom w przeżywaniu trudnych emocji?

Danielle Graf i Katja Seide są autorkami bloga “Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału”, który ma już ponad 36 milionów odsłon. Ich pierwsza wspólnie napisana książka Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału od trzech lat znajduje się na liście bestsellerów Der Spiegel. Jest także jednym z najpopularniejszych tytułów o rodzicielstwie na amazon.de.

Zapraszamy do przeczytania fragmentu.

Danielle Graf i Katja Seide

Fragment książki “Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału”

Mózg dziecka działa inaczej

W chwili narodzin mózg dziecka jest już w pełni ukształtowany, ale wciąż jeszcze niedojrzały. Noworodki mimo to instynktownie wiedzą, czego potrzebują – jedzenia, bliskości i snu. Domagają się zaspokajania swoich podstawowych potrzeb bardzo kompetentnie i często dość głośno. Ale nie potrafią jeszcze myśleć o tym, czego dokładnie potrzebują i co pomogłoby im teraz, w tej chwili. Myślenie za nich muszą na tym etapie przejąć dorośli (albo też starsze rodzeństwo). Za każdym razem, gdy ktoś w otoczeniu wykona działanie powodujące u niemowlęcia uczucie błogości, neurony w jego mózgu zostają pobudzone i utrwala się związek przyczynowy. Jeśli więc noworodek na nieprzyjemne uczucie w żołądku zareaguje mimowolnie mlaskaniem i kręceniem główką, a matka zidentyfikuje te sygnały jako głód i natychmiast go zaspokoi, to z czasem dla dziecka wyniknie z tego pierwsza zależność. Doświadczy, że nieprzyjemne uczucie znika pod wpływem mleka, i ta informacja zostanie utrwalona w jego mózgu. Przyjemność odczuwana przez maluszka podczas picia, bliskość karmiącej osoby, kontakt wzrokowy, uśmiech, ciepło mleka i słodki smak – to wszystko jest odczuwane jako szczęście. Pozytywne emocje wraz z rosnącym uczuciem sytości – ten związek zostanie trwale zapamiętany przez mózg.

U niemowląt i małych dzieci – w przeciwieństwie do dorosłych i starszych dzieci – mózg emocjonalny nadal dominuje, chociaż liczba połączeń neuronalnych w mózgu poznawczym szybko wzrasta. Przewaga mózgu emocjonalnego pozwala podejmować decyzje intuicyjnie, nieświadomie i spontanicznie oraz niemal bezbłędnie dekodować ludzką mimikę i gesty. Ale powoduje również, że maluchy reagują bardzo emocjonalnie i mniej racjonalnie.

Aby trzymać w cuglach emocje, potrzebujemy kory przedczołowej. To cudowna i niezwykle ważna instytucja kontrolna naszego mózgu, która umożliwia nam bycie rozsądnymi. Tylko dzięki jej pomocy możemy na przykład zapanować nad impulsem i nie uderzymy kogoś, kto nas zdenerwuje. Obszar ten u niemowląt i małych dzieci jest wciąż jeszcze słabo rozwinięty. Wprawdzie ścieżki neuronowe są już częściowo utworzone, ale potrzebują wielu ćwiczeń, by właściwie działać. Może to im zająć – o masz ci los! – nawet kilka lat.

Jeśli maluch doświadcza stresu, bo na przykład dorosły mu czegoś zabrania, mózg emocjonalny przejmuje dowodzenie i w znacznym stopniu blokuje działanie rozsądnej i cierpliwej części mózgu. Dziecko jest przytłoczone własnymi emocjami i wpada w szał. Rzuca się na podłogę, krzyczy, pluje, bije, kopie i całkowicie wychodzi z siebie. Paul z naszego przykładu był rozczarowany, że nie dostał drugiego batonika. Pragnął wyrazić to rozczarowanie. Właśnie dlatego zaczął marudzić. Widocznie chciał przekonać matkę, żeby dała mu więcej czekolady. Kiedy jednak matka powtórnie mu jej odmówiła, rzucił się na podłogę i głośno rozpłakał. Nie zrobił tego z przekory, ale dlatego, że ta druga odmowa po raz kolejny wywołała w nim stres. W tym momencie Paul został przytłoczony siłą swoich emocji, mózg emocjonalny przejął kontrolę, a mechanizmy regulacji stresu zostały przeciążone.

Kto chce dotrzeć do dziecka w takim stanie słowami, z góry jest na straconej pozycji, ponieważ za mowę odpowiada mózg poznawczy. A w tej chwili jest on po prostu „nieczynny”. Dziecko nie może więc poprawnie przetworzyć słów rodziców, bo mózg emocjonalny blokuje tę funkcję. Nic dziwnego, że w takich sytuacjach my, rodzice, nie dajemy sobie rady z uspokojeniem dziecka – ono po prostu nas nie rozumie! A nie rozumie nas, ponieważ nie może w danej chwili uzyskać dostępu do obszaru rozpoznawania mowy. Matka Paula prawidłowo oceniła tę sytuację. Odniosła wrażenie, że wokół jej dziecka powstał „niewidoczny mur”. Ponieważ nie mogła do niego dotrzeć słowami, instynktownie wybrała inną metodę: przytuliła je. Kontakt ciała z bliską osobą sprawił, że mózg Paula uwolnił hormon hamujący stres, oksytocynę, co pozwoliło mu się uspokoić.

Przytulanie nie zawsze jest najlepszym sposobem. Często małe dzieci nie chcą w takich momentach kontaktu fizycznego. Ale jak rodzic ma uspokoić dziecko, które nie chce być dotykane? W tym momencie do głosu dochodzi prawdziwie spektakularna zdolność emocjonalnego mózgu, która może zaoszczędzić rodzinie wiele cierpienia. Otóż potrafi on wspaniale deszyfrować komunikację niewerbalną. Mimika, gesty, intonacja – to wszystko dociera do emocjonalnego mózgu także podczas napadu złości! Hura!

Rodzice mogą więc próbować dotrzeć do rozhisteryzowanego dziecka za pomocą tonu głosu, mimiki oraz gestów. W ten sposób będą odzwierciedlać uczucia dziecka bez użycia wielu słów – mózg emocjonalny zrozumie tę wiadomość, a do świadomości dziecka dotrze, że dorosły rozpoznał jego problem i jest zainteresowany znalezieniem rozwiązania. Dzięki temu można pomóc dziecku szybciej się uspokoić. Omówimy to szczegółowo w ostatniej części naszej książki.

W tym miejscu należałoby podkreślić, że matka Paula pomogła synowi swoją fizyczną obecnością i uwagą. Dzięki temu zdołał się w miarę szybko uspokoić. U dzieci w wieku od roku do czterech lat samoregulacja mózgu w najbardziej stresujących sytuacjach szybko się przeciąża. Aby opanować atak złości, maluchy potrzebują wsparcia otoczenia. Zewnętrzna regulacja emocji jest jednym z najważniejszych środków wspierających rozwój samoregulacji.

Autorki wyjaśniają, skąd biorą się napady złości u dzieci i dlaczego tak często doprowadzają nas do szału. Prezentują zabawne i osobiste sytuacje z życia, praktyczne wskazówki i wyniki najnowszych badań, by pomóc nam „przetrwać fazy buntu i nie zwariować”.

“Z pewnością każdy rodzic dziecka w wieku od roku do czterech lat zna sytuacje, w których wystarczą drobiazgi, żeby doprowadzić dzieci do natychmiastowej furii. Na przykład gdy nie chcą opuścić placu zabaw, albo gdy podczas śniadania dostaną picie w niebieskim kubku, a nie w czerwonym. My, dorośli, jesteśmy często bezradni i sfrustrowani wobec intensywności i czasu trwania napadu złości u maluchów. Dlaczego nasze pociechy uspokajają się z takim trudem?
Danielle Graf Katja Seide

Dodaj komentarz