Podcast

Po co dzieciom łacina i greka? Pięć konkretnych rzeczy, których możemy nauczyć się od starożytnych

Odcinek 27

Dzisiejsza rozmowa jest dla mnie wielkim odkryciem tego, jak wiele możemy się nauczyć od starożytnych. Jak wiele bardzo konkretnych rzeczy możemy zaczerpnąć od starożytnych i wdrożyć je od dzisiaj w edukację i wychowanie naszych dzieci.

Naszą gościnią jest Zofia Latawiec, językoznawczyni i filolożka klasyczna.

Zofia opowiada o poglądach ludzi starożytnych na edukację, która miała skupiać się na rozwoju całej osoby dziecka — jego umysłu, ducha i ciała. Mówi także o „rodzicielstwie bliskości z IV wieku”. Przybliża poglądy Jana Chryzostoma, który pisał, jak ważna jest obecność rodziców w wychowaniu dzieci, jak ważne są otoczenie i inni ludzie, a także opowiadanie dzieciom historii.

Zofia jest także autorką książki dla dzieci, będącej przede wszystkim ciepłą, świąteczną opowieścią, z której dzieci dowiadują się także o pochodzeniu słów. Mali i duzi Czytelnicy mogą także zobaczyć, jak języki klasyczne – łacina i greka – przenikają nasze życie i świat, który nas otacza oraz pomagają nam lepiej ten świat rozumieć.

To także opowieść o tym, w jaki sposób nasze dzieci się uczą, kiedy wychodzą w szeroki świat i spotykają tam innych ludzi.

O tym również rozmawiamy w dzisiejszym odcinku.

🎧 W odcinku usłyszysz o:

  • Poglądach starożytnych na edukację, wychowanie i rozwój całej osoby dziecka: umysłu, ducha i ciała.
  • Filozofii starożytnej Grecji i Rzymu w kontekście wychowania, w tym pojęciach takich jak kalokagatia czy paideia.
  • Rodzicielstwie bliskości w ujęciu starożytnym, na przykładzie Jana Chryzostoma, który podkreślał znaczenie obecności rodziców w życiu dziecka.
  • Jak języki starożytne, greka i łacina, nadal wpływają na nasze życie, wzbogacają słownictwo i ułatwiają naukę innych języków.
  • Książce Zofii Latawiec “Pan Bambosz i spółka. Wigilijna misja”, która łączy świąteczną opowieść z odkrywaniem etymologii słów i obecności języków klasycznych w codzienności.
  • Jak opowiadanie historii i bajek może być skutecznym narzędziem wychowawczym, bazującym na starożytnych praktykach.
  • Znaczeniu otoczenia dziecka kompetentnymi ludźmi i świadomym podejściu do wychowania.
📚 Książki wspomniane w tym odcinku:
🔗 Linki:

📬 Nasz rodzicielski newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać cotygodniowe informacje o ciekawych wydarzeniach, spotkaniach, książkach, kursach podcastach i innych inicjatywach, które mogą być dla nas rodziców wsparciem w edukacji, rodzicielstwie i rozwoju, zapraszamy do naszego newslettera: https://wydawnictwoelement.pl/newsletter/

Posłuchaj

Słuchaj w Apple Podcasts
Słuchaj w Spotify

Dzisiejsza rozmowa to dla mnie odkrycie tego, jak wiele możemy nauczyć się od starożytnych, jak wiele konkretnych rzeczy można zaczerpnąć ze starożytności i wdrożyć w edukację oraz wychowanie dzieci. Naszą gościnią jest Zofia Latawiec — językoznawczyni i filolożka klasyczna. Zofia opowiada o poglądach starożytnych na edukację, na wychowanie całej osoby dziecka — jego umysłu, ducha i ciała. Przybliża również idee rodzicielstwa bliskości z IV wieku, poglądy Jana Chryzostoma na obecność rodziców w wychowywaniu dziecka, znaczenie otoczenia oraz opowiadanie dzieciom historii.

Zofia jest autorką książki dla dzieci, która jest przede wszystkim ciepłą, świąteczną opowieścią. Dzieci dowiadują się z niej o pochodzeniu słów, o tym, jak języki starożytne — greka i łacina — przenikają nasze życie, pomagają zrozumieć świat i proces uczenia się, kiedy dzieci wchodzą w szeroki świat i spotykają innych ludzi.

W dzisiejszym odcinku rozmawiamy o tych tematach. Nazywam się Aleksander Baj i to jest 27. odcinek podcastu „By Example” — o edukacji domowej, rodzicielstwie, rozwoju i o tym, kim się stajemy. Naszym gościem dzisiaj jest Zofia Latawiec. Cześć, Zosiu!

Jesteś językoznawczynią, filolożką klasyczną, zajmujesz się językami starożytnymi i napisałaś książkę dla dzieci, w której ten temat przebija się bardzo wyraźnie. Ale o książce porozmawiamy za chwilę. Na początek chcę cię zapytać: skąd wzięła się twoja fascynacja łaciną i greką? Dlaczego, spośród wszystkich języków, które można studiować, wybrałaś te, które dzisiaj uważa się za martwe?

Historia może wydać się zwyczajna, ale dla mnie miała wielkie znaczenie. Pamiętam, że pierwszy przebłysk fascynacji miałam podczas zajęć na kole językoznawczym na polonistyce. Studiowałam wtedy polonistykę i na drugim lub trzecim roku mieliśmy dodatkowe zajęcia w ramach koła. Rozważaliśmy wtedy etymologię słów — głównie polskich — i mój kolega zaczął opowiadać o ich greckich i łacińskich korzeniach. To była dla mnie nowość, bo nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z łaciną czy greką, a w liceum nie uczyłam się tych języków.

Ale dotknęło mnie to. Pomyślałam: „To niesamowite, że ktoś może tak głęboko rozumieć słowa”. Wtedy przeszło mi przez myśl: „A co mi szkodzi? Może zapiszę się na te studia i spróbuję”. Przyznam, że zapisując się, nie spodziewałam się, że stanie się to moją pasją i że tak bardzo wpłynie na moje życie. Teraz nie wyobrażam sobie, co by było, gdybym nie podjęła tej decyzji.

To fascynujące. W naszych rozmowach często dotykamy tematu edukacji i wychowania, dlatego chciałbym zapytać cię o starożytną koncepcję edukacji. Ken Robinson, jeden z wielkich myślicieli w tej dziedzinie, mówił o konieczności powrotu do podstaw edukacji. Jednak w jego rozumieniu powrót ten oznacza cofnięcie się aż do starożytności, do edukacji rozumianej jako holistyczny rozwój człowieka. Jak starożytni Grecy i Rzymianie postrzegali edukację?

Myślę, że warto tutaj rozdzielić edukację od wychowania i zacząć od tego drugiego. Jeżeli szukalibyśmy definicji świadomego wychowania, to znajduje ona swoje początki w starożytnej Grecji. Kluczowe są tutaj dzieła Homera, Hezjoda, a później Platona, który konkretuje te idee. Platon mówił, że wychowanie człowieka to proces prowadzący do jego doskonałości, czyli osiągnięcia kalokagatii — pojęcia łączącego w sobie „piękno” (kalos) i „dobro” (agathos).

Według Greków młodego człowieka należało wspierać w drodze do osiągnięcia pełni jego potencjału, wykorzystując wszystkie jego cechy i możliwości, a jednocześnie ucząc go, jak najlepiej służyć społeczeństwu. To piękne podejście, bo łączy indywidualizm z poczuciem wspólnoty.

To rzeczywiście brzmi jak idealny balans między indywidualnym rozwojem a odpowiedzialnością społeczną. Co jeszcze wyróżniało ich podejście?

Dla starożytnych rozwój człowieka oznaczał nie tylko rozwój intelektualny, ale także duchowy i fizyczny. Wiedza i rozwój umysłu były dla nich równie ważne, co kształtowanie ducha (psyché) oraz troska o ciało poprzez aktywność fizyczną. Przykładowo w Sparcie ogromny nacisk kładziono na przygotowanie fizyczne i wytrzymałość, aby wychować dobrych wojowników.

Z kolei w Atenach rozwijano również sztukę wymowy — cała retoryka, którą znamy dzisiaj, wywodzi się ze starożytności. Dla starożytnych te wszystkie elementy musiały się przenikać, aby człowiek mógł osiągnąć pełnię swojego potencjału.

Myślę, że starożytni mogą nas wiele nauczyć — zarówno poprzez swoje podejście do edukacji, jak i konkretne idee, które pozostają aktualne. Zofia, masz może przykłady, które szczególnie cię inspirują?

Oczywiście! Jednym z moich ulubionych przykładów jest traktat Jana Chryzostoma o wychowaniu dzieci. Jego główne przesłanie dotyczy harmonizowania duszy dziecka („rytmizowania psyché”), co miało prowadzić do jego pełnego rozwoju. W swoim traktacie Chryzostom podkreśla pięć kluczowych zasad, które uważam za niezwykle aktualne. Ale o tym chętnie opowiem w kolejnej części naszej rozmowy.

To brzmi niezwykle intrygująco. Jakie więc są te pięć zasad?

Pierwsza z nich to obecność fizyczna rodzica, a zwłaszcza ojca. Chryzostom podkreślał, że ojciec musi być obecny w życiu dziecka, by wychowanie było skuteczne. Nie chodzi tylko o wytwarzanie idei czy pomysłów, ale o rzeczywiste zaangażowanie i codzienne spędzanie czasu z dzieckiem. To zdanie, które często jest cytowane w kontekście tego traktatu, mówi: „Zła tego świata nie udaje się usunąć dlatego, że ojcowie nie zwracają uwagi na swoje dzieci”. Mocne, prawda?

Druga zasada dotyczy nadawania imienia. Chryzostom radzi, aby imię dziecka miało głębsze znaczenie, by było związane z konkretnymi wartościami lub postacią, którą dziecko może naśladować. To imię ma być dla dziecka inspiracją i kierunkowskazem.

Interesujące. A co z pozostałymi zasadami?

Trzecia zasada to otaczanie dziecka kompetentnymi ludźmi. Chryzostom podkreślał, jak ważne jest, by nauczyciele i opiekunowie byli nie tylko kompetentni, ale także spójni z wartościami rodziców. Jeśli dziecko spotka osoby, które przekazują sprzeczne sygnały lub nie są wystarczająco doświadczone, proces wychowawczy może zostać zakłócony. W jego czasach była to szczególnie ważna kwestia, ponieważ opiekunowie byli często zatrudniani na podstawie statusu społecznego, a nie zawsze umiejętności.

Chryzostom pisał: „Nie da się przewidzieć, ile szkody może wyrządzić człowiek o niewłaściwych wartościach, który spędza czas z twoim dzieckiem.” Dlatego radził, by rodzice wybierali otoczenie swoich dzieci świadomie, unikając przypadkowych wyborów.

Czwarta zasada to stworzenie konkretnego planu wychowawczego. Chryzostom zalecał, aby rodzice wspólnie ustalali kluczowe cele, wartości i metody wychowawcze, które chcą przekazać dziecku. Podkreślał, że wychowanie nie może być przypadkowe ani chaotyczne. „Dziecko jest jak miasto, którego dusza otoczona jest bramami — tymi bramami są zmysły. To, co wpuszczamy przez te bramy, formuje dziecko” — pisał.

Przykładem takiego planu mogło być określenie, jakie treści dziecko ma oglądać, jakie słowa powinno słyszeć, a jakie unikać. Chryzostom krytykował na przykład spektakle teatralne swoich czasów, które były często wulgarne i niemoralne, sugerując, że rodzice powinni dbać o to, co dziecko widzi i słyszy. Twierdził, że nawet otoczenie — takie jak niewłaściwie dobrani służący lub nauczyciele — może zaszkodzić harmonijnemu rozwojowi.

Podobnie mówił o dotyku i komforcie: „Nie przyzwyczajaj dziecka do nadmiaru wygód. W prostocie i umiarze kształtuje się charakter gotowy do poświęceń.”

Piąta zasada, według Chryzostoma, to opowiadanie dzieciom historii. Uważał, że przekazywanie ważnych wartości i nauk moralnych odbywa się najlepiej poprzez narrację. „Dzieci kochają historie. Jeśli chcesz nauczyć je czegoś naprawdę istotnego, opowiedz im opowieść” — pisał.

Chryzostom zachęcał, by rodzice korzystali z opowieści biblijnych, legend lub wymyślonych historii, które w atrakcyjny sposób przybliżają ważne prawdy. Sugerował, by robić to w angażujący sposób: z przerwami, które budują napięcie, oraz z różnymi osobami w rodzinie, które mogłyby tę samą historię opowiedzieć na swój sposób. Na końcu dziecko powinno opowiedzieć usłyszaną historię samo, co miało pomóc mu w pełniejszym zrozumieniu i zapamiętaniu treści.

Chryzostom pisał: „Niech historia stanie się mostem między nauką a wyobraźnią. To, co dziecko usłyszy i zrozumie, stanie się częścią jego świata.” Dla niego opowieść była nie tylko metodą edukacyjną, ale także sposobem na budowanie relacji między rodzicami a dziećmi.

Zosiu, te zasady brzmią tak aktualnie, jakby były napisane dzisiaj. Szczególnie ta ostatnia, o opowiadaniu historii, jest dla mnie niezwykle inspirująca.

Też tak uważam. Chryzostom pisał w IV wieku, a jego rady wciąż są praktyczne i mają zastosowanie we współczesnym świecie. Wiele razy, czytając ten traktat, miałam poczucie, że wracamy do rzeczy, które już dawno zostały odkryte, tylko o nich zapomnieliśmy.

To fascynujące, jak wiele możemy wziąć od starożytnych myślicieli. A jak myślisz, dlaczego niektóre z tych idei, które wydają się tak oczywiste, nie zawsze są stosowane w dzisiejszym wychowaniu?

Myślę, że problemem jest tempo naszego życia i brak refleksji nad tym, co naprawdę ważne. Często gubimy się w codziennych obowiązkach i zapominamy, że wychowanie to proces, który wymaga czasu, cierpliwości i świadomego działania. Chryzostom podkreślał, że wychowanie to sztuka. A sztuka wymaga zaangażowania i ciągłego doskonalenia się.

To piękna myśl. A teraz chciałbym przejść do twojej książki, o której wspomniałem na początku. „Pan Bambosz i spółka: Wigilijna misja” to opowieść dla dzieci, która, jak mówisz, nie tylko bawi, ale też uczy. Opowiedz, jak wpadłaś na pomysł stworzenia tej historii.

Pomysł na książkę wziął się z mojej pasji do języków i starożytności, ale również z potrzeby stworzenia czegoś, co mogłoby być jednocześnie ciekawe, ciepłe i edukacyjne. „Pan Bambosz i spółka: Wigilijna misja” to historia, która ma bawić dzieci, ale też przybliżać im tematykę językową i kulturową w sposób naturalny, niemal niezauważalny.

Jak udało ci się połączyć te elementy? Edukacja i rozrywka nie zawsze idą w parze, zwłaszcza w literaturze dla dzieci.

Zależało mi, by książka była przede wszystkim opowieścią. Historie zawsze były dla mnie najlepszym sposobem na naukę, zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Pan Bambosz, tytułowy bohater, jest pasjonatem starożytności, który wplata w rozmowy z dziećmi ciekawostki o językach i kulturze starożytnej Grecji oraz Rzymu. Te informacje są podawane w lekkiej formie, między wierszami fabuły, tak by dzieci mogły się nimi zaciekawić, a nie czuć, że to jakaś forma wykładu.

Czyli dzieci uczą się przy okazji, nawet o tym nie wiedząc?

Dokładnie tak! Dla mnie kluczowe było pokazanie, że starożytność wcale nie jest czymś odległym i martwym. Wręcz przeciwnie, greka i łacina wciąż są obecne w naszym życiu codziennym. W książce dzieci dowiadują się na przykład, skąd pochodzą nazwy niektórych firm, takich jak Asics czy Volvo, albo co oznaczają słowa, które używamy na co dzień, jak „super” czy „mega”. Chciałam, żeby zobaczyły, że języki te są wokół nas i pomagają lepiej rozumieć świat.

To świetny pomysł, żeby dzieci poznawały starożytność w tak przystępny sposób. Jak twoją książkę przyjęły dzieci? Czy zdarzyło się, że były zaskoczone tym, jak wiele greki i łaciny mają w swoim życiu?

Tak, reakcje były naprawdę niesamowite. Dzieci często reagują na te informacje z ogromnym zaciekawieniem. Na przykład, kiedy odkrywają, że słowo „super” czy „mega” pochodzi z greki, albo że nazwy popularnych marek, jak Asics, mają głębokie znaczenie związane z łaciną, są zachwycone. Pamiętam jedno dziecko, które powiedziało swojej mamie, że chce nauczyć się więcej „tych tajnych słów”.

To brzmi jak ogromna satysfakcja dla ciebie jako autorki.

Zdecydowanie. Ale równie ważne są dla mnie reakcje dorosłych. Wielu z nich przyznaje, że sami nie wiedzieli o tych powiązaniach, i dziękują za przypomnienie, jak ważne jest poznawanie naszych korzeni. W książce starałam się również wpleść pewną dawkę refleksji nad tym, jak dzieci się uczą i jak ważne jest otwieranie przed nimi świata. Dorośli często to zauważają i mówią, że książka pozwala im spojrzeć na edukację w nowy sposób.

To piękne, że książka trafia zarówno do dzieci, jak i do ich rodziców. Czy masz plany na kolejne książki w podobnym stylu?

Tak, zdecydowanie. Mam w głowie kilka pomysłów na kontynuację przygód pana Bambosza i dzieci, ale chciałabym też sięgnąć po inne tematy związane z językiem i kulturą. Wierzę, że takie książki mogą być mostem między pokoleniami, pokazując, że nauka może być przyjemnością.

To brzmi bardzo obiecująco! Możesz zdradzić, jakie dokładnie tematy planujesz poruszyć w przyszłych książkach?

Myślę o kilku kierunkach. Jeden z nich to rozwinięcie postaci pana Bambosza i jego codziennych przygód, które mogą być okazją do dalszego odkrywania starożytności i języków. Chciałabym też napisać coś, co w jeszcze większym stopniu angażuje czytelników, może z interaktywnymi elementami, takimi jak zagadki czy ćwiczenia językowe.

To świetny pomysł! Wygląda na to, że twoje książki mogłyby nie tylko bawić i uczyć, ale też angażować w naukę aktywnie.

Dokładnie o to mi chodzi. Mam też pomysł na książkę, która skupiałaby się na mitologii, ale przedstawionej w zupełnie nowy sposób, bliższy dzieciom współczesnym. Mitologia jest przecież pełna niezwykłych historii, które mogą inspirować i uczyć, a jednocześnie pozwalają spojrzeć na wartości i wybory w życiu.

To fascynujące. Wydaje się, że twój projekt ma ogromny potencjał edukacyjny, zwłaszcza w czasach, kiedy wielu rodziców szuka alternatyw dla tradycyjnej edukacji.

Zgadza się. Właśnie dlatego tak bardzo wierzę w siłę książek. Dają one możliwość nauki w przyjaznym i bezpiecznym środowisku, a jednocześnie otwierają drzwi do refleksji i rozmów w rodzinie. Kiedy dzieci czytają z rodzicami, uczą się nie tylko treści, ale też budowania relacji.

Czy widzisz w tym szansę na zmianę podejścia do edukacji?

Mam nadzieję. Coraz więcej ludzi dostrzega, że nauka nie musi ograniczać się do szkolnej ławki i podręczników. Edukacja może być bardziej wszechstronna, kreatywna i dostosowana do dziecka. Jeśli moje książki mogą w tym pomóc, to czuję, że spełniam swoją misję.

To, co mówisz, jest niezwykle inspirujące. Wydaje się, że twoje książki mogą być nie tylko narzędziem do nauki, ale też początkiem zmiany myślenia o edukacji i wychowaniu.

Taki właśnie jest mój cel. Chciałabym, żeby dzieci i rodzice mogli wspólnie odkrywać coś nowego, a jednocześnie zbliżać się do siebie. Wychowanie to przecież nie tylko przekazywanie wiedzy, ale też budowanie więzi i dawanie dobrego przykładu. Wierzę, że poprzez książki mogę zachęcać do tego dialogu i wspólnego poznawania świata.

Zosiu, na koniec chciałbym cię zapytać, co chciałabyś, żeby słuchacze wynieśli z tej rozmowy. Jakie przesłanie chciałabyś im przekazać?

Chciałabym, żeby słuchacze uwierzyli, że warto wracać do korzeni, nie tylko w kontekście starożytności, ale też w sensie rodzicielstwa i edukacji. Czasami to, co wydaje się „stare” lub „przestarzałe”, okazuje się kluczem do zrozumienia nas samych i naszych dzieci. Starajmy się być obecni w życiu dzieci, opowiadajmy im historie, otaczajmy je mądrymi ludźmi i dawajmy przykład tego, co naprawdę ważne.

Bardzo dziękuję za tę rozmowę. To była niezwykła podróż w czasie i przestrzeni — od starożytności, przez wychowanie, aż po literaturę dla dzieci. Jestem przekonany, że twoja książka, „Pan Bambosz i spółka: Wigilijna misja”, zainspiruje wiele rodzin i otworzy dzieci na fascynujący świat języka i kultury.

Dziękuję bardzo. To ogromna radość móc dzielić się tym, co kocham, i widzieć, że to ma znaczenie dla innych. Mam nadzieję, że książka sprawi wiele radości i będzie początkiem wielu ciekawych rozmów i odkryć.

Zosiu, jeszcze raz dziękuję, a wszystkim słuchaczom przypominam, że książka jest już dostępna. Link znajdziecie w opisie tego odcinka. Do usłyszenia w kolejnym odcinku podcastu „By Example”!

Dziękuję, do usłyszenia!

Dodaj komentarz