Odcinek bonusowy
André Stern wielu z Was znany jest jako ten, który nigdy nie chodził do szkoły. Dziś także jego dzieci uczą się w edukacji domowej. Jest profesjonalnym muzykiem, lutnikiem, dziennikarzem, autorem bestsellerowych książek i popularnym mówcą, który wielokrotnie odwiedzał Polskę.
Jest także naszym przyjacielem. Pokazał nam, jak zaufać dzieciom, skąd czerpać spokój i pewność, by pozwolić im uczyć się w wolności.
Dziś rozmawiamy właśnie o zaufaniu. O tym, co to znaczy ufać dziecku, jak okazywać zaufanie, a jakie pozornie niewinne słowa czy gesty mogą powodować, że dzieci czują, iż nie darzymy ich zaufaniem.
W jaki sposób nasze zaufanie może pomóc im rozwinąć pełnię ich ogromnego potencjału i nauczyć się wszystkiego, co jest im potrzebne.
Rozmawiamy także o edukacji i szkole, pomocach naukowych, dobrych książkach i zabawkach.
Ta rozmowa jest nagrana po angielsku. Na końcu znajdziesz transkrypcję w języku polskim.
Wersję z polskimi napisami znajdziesz na naszym kanale BajExample na Youtube
🎧 W odcinku usłyszysz o:
- Czym jest postawa zaufania, dlaczego jest tak ważna i jak wpływa na rozwój dziecka.
- Dlaczego zabawa aktywuje ośrodki emocjonalne i wspiera naturalne procesy uczenia się.
- Jak dzieci rodzą się pełne ciekawości i jak możemy wspierać ich entuzjazm, zamiast go tłumić.
- Jak nasze działania wpływają na dzieci i jak możemy być dla nich autentycznymi wzorcami.
- Współczesnych książkach i zabawkach dla dzieci – dlaczego niektóre z nich mogą tłumić potencjał dziecka i jak wybierać te, które wspierają rozwój.
- Edukacji domowej – dlaczego niektóre rodziny decydują się na tę ścieżkę i jakie korzyści płyną z niestandardowego podejścia do nauki.
- Przesłaniu książki „Podróż do nieznanej krainy zaufania” – jak dzieci obdarzone pełnym zaufaniem mogą zmieniać świat i inspirować innych.
- Jak dzieci uczą się na naszym przykładzie – znaczenie autentyczności, szacunku i zaufania w relacji rodzic-dziecko.
- Powrocie do dziecka w sobie – jak obdarzenie dzieci zaufaniem pozwala nam odzyskać entuzjazm i zaufanie do własnych możliwości.
- Podróż do nieznanej krainy zaufania – André Stern
- Książka o dzieciństwie André Sterna – I nigdy nie chodziłem do szkoły André Stern
📬 Nasz rodzicielski newsletter
Jeśli chcesz otrzymywać cotygodniowe informacje o ciekawych wydarzeniach, spotkaniach, książkach, kursach podcastach i innych inicjatywach, które mogą być dla nas rodziców wsparciem w edukacji, rodzicielstwie i rozwoju, zapraszamy do naszego newslettera: https://wydawnictwoelement.pl/newsletter/
Posłuchaj
Już wiele razy wspominaliśmy o nim w naszym podcaście. Jest dla nas wielką inspiracją, bliskim współpracownikiem i przyjacielem. To właśnie on obdarzył nas zaufaniem, dzięki któremu nauczyliśmy się ufać naszym dzieciom. To zaufanie umożliwiło nam wychowywanie czwórki naszych dzieci w edukacji domowej.
Dzisiejsza rozmowa będzie dotyczyć zaufania. Porozmawiamy o tym, co oznacza zaufanie do dziecka, w jaki sposób możemy je okazywać oraz jak drobne, pozornie niewinne słowa czy gesty mogą sprawić, że dzieci poczują brak naszego zaufania. Zastanowimy się także, jak nasza postawa może pomóc dzieciom rozwijać ich potencjał i uczyć się tego, co naprawdę potrzebne w życiu.
Poruszymy tematy związane z edukacją, szkołą, książkami i zabawkami dla dzieci, a także opowiemy o najnowszej książce André Sterna. To historia dziecka, które obdarzone pełnym zaufaniem przemierza świat – opowieść o dzieciństwie pełnym swobody i o tym, na kogo może wyrosnąć takie dziecko. André opowie również, jak odkryć w sobie dziecko na nowo i odbudować zaufanie do siebie.
Nazywam się Aleksander Baj, a to jest bonusowy odcinek podcastu „Baj Example” – o edukacji domowej, rodzicielstwie, rozwoju i o tym, kim możemy się stać.
Naszym dzisiejszym wyjątkowym gościem jest André Stern. Witaj, André.
– Witaj, Aleksandrze. Witajcie wszyscy.
– Powiedziałem, że jesteś wyjątkowym gościem, ponieważ choć po raz pierwszy gościsz w naszym podcaście, twoja obecność jest dla nas szczególnie ważna. Wiesz, ten podcast nosi swoją nazwę dzięki tobie. Inspiracją była twoja wypowiedź, w której powiedziałeś, że wszyscy chcemy, aby nasze dzieci stały się szczęśliwymi dorosłymi. Pragniemy tego tak bardzo, że zapominamy żyć obok nich tak, jak żyją szczęśliwi dorośli. Bo dzieci uczą się na naszym przykładzie. I właśnie to zainspirowało nas do nadania temu podcastowi nazwy „Baj Example”.
– Dziękuję za te słowa, Aleksandrze. Dziękuję wam wszystkim za zaproszenie. To wzruszające usłyszeć taką historię. Znamy się już od jakiegoś czasu i od samego początku czułem, że rozumiemy się doskonale. To było blisko dziesięć lat temu i od tamtej pory wspólnie stworzyliśmy wiele pięknych rzeczy. Jestem wdzięczny za to, co już zrobiliśmy, i za to, co jeszcze przed nami.
– Dla nas to również zaszczyt. Ten podcast narodził się z pytań, które często zadawano nam podczas wykładów i warsztatów, które razem organizowaliśmy w Polsce. Masz rację, to długa historia – pełna książek, konferencji i rozmów, które stały się podstawą naszej współpracy. Jesteś dla nas inspiracją również jako rodzic, bo wiemy, że twoje dzieci, podobnie jak nasze, wychowują się poza systemem szkolnym.
– Tak, jestem znany przede wszystkim z tego, że nigdy nie chodziłem do szkoły. Moja pierwsza książka, „Nigdy nie chodziłem do szkoły”, została przetłumaczona na wiele języków i stała się bestsellerem. Jednak zawsze podkreślam, że nie jestem przeciwnikiem szkoły. Decyzja moich rodziców, a teraz także moja i mojej żony Pauline, wynika z przekonań, nie z negatywnych doświadczeń.
– Zawsze mówisz, że twoi rodzice nie byli przeciwni szkole. Co więc było powodem, dla którego postanowili, że nie pójdziesz do szkoły?
– Moi rodzice nie mieli żadnych złych doświadczeń ze szkołą. Byli dobrymi uczniami, mieli dobre oceny i wspominają szkołę bez negatywnych emocji. Ich decyzja wynikała z przekonania, że dzieci zasługują na pełen szacunek dla swoich rytmów i rytuałów. Dla nich, na przykład, nie do pomyślenia było budzenie śpiącego dziecka. Uważali, że jeśli dziecko śpi, to dlatego, że tego potrzebuje. Nie mogli też sobie wyobrazić przerywania zabawy dziecka. Uznawali te rytuały za święte. Zastanawiając się, jak stworzyć warunki, w których można szanować sen i zabawę dzieci, doszli do wniosku, że szkoła – ze swoją sztywną strukturą – po prostu nie jest zgodna z tymi wartościami.
– Pamiętam, jak usłyszałem o tym po raz pierwszy od twojego ojca, Arno Sterna, podczas naszego spotkania we Wrocławiu w 2015 roku. Jego słowa o tym, by nie przerywać dzieciom zabawy, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. To prosty przykład, ale pokazuje, jak wiele szacunku można okazać dziecku.
– Tak, dokładnie. To podejście wynika z głębokiego zaufania do dzieci i ich naturalnych procesów rozwoju. Moja praca i moje książki – podobnie jak działalność mojego ojca – zawsze opierają się na pytaniach. Pytania zadawane przez ludzi, które zmuszają mnie do refleksji. Ludzie od zawsze pytają mnie, jak nauczyłem się czytać, pisać, jak nauczyłem się matematyki. Musiałem się nad tym zastanowić, by zrozumieć, dlaczego pytają o to, a nie o to, jak nauczyłem się śpiewać czy gotować. Te pytania nauczyły mnie wiele o ludzkich obawach i o tym, jak postrzegamy dzieciństwo.
– Mówisz o zaufaniu do dzieci. Właśnie napisałeś książkę o tym, którą wkrótce wydamy w Polsce. Tytuł tej książki to „Podróż do nieznanej krainy zaufania”. Dlaczego nazywasz tę krainę „nieznaną”?
– Zaufanie to postawa, a nie metoda. To nie jest trik, który stosujemy, by dzieci były szczęśliwe. To głębokie przekonanie, że dzieci rodzą się doskonałe i zdolne do wszystkiego. Niestety, nasz świat opiera się na hierarchiach i podziałach, które są sprzeczne z naturą ludzką. Dominacja dorosłych nad dziećmi czy ludzi nad zwierzętami to tylko niektóre z przykładów. Aby wejść do „krainy zaufania”, musimy porzucić te sztuczne podziały. To trudne, bo oznacza wyjście poza ramy, które narzuca nam społeczeństwo.
– W swojej książce piszesz o zaufaniu jako postawie. Mówisz też, że zabawa dzieci jest kluczowa, ponieważ aktywuje ich ośrodki emocjonalne. Możesz powiedzieć więcej o tym, dlaczego zabawa jest tak ważna?
– Oczywiście. Zabawa jest podstawową potrzebą dziecka, tak samo jak jedzenie czy sen. Badania pokazują, że jeśli ośrodki emocjonalne w mózgu nie są aktywowane, nauka nie może się odbywać efektywnie. Kiedy dziecko się bawi, jego mózg jest w stanie najwyższej gotowości do przyswajania informacji. Co więcej, wszystko, co jest związane z emocjami, zostaje zapamiętane na dłużej. To dlatego zabawa jest tak kluczowa – nie tylko dla rozwoju intelektualnego, ale też emocjonalnego.
– Czyli jeśli przerywamy dziecku zabawę, pokazujemy, że jej nie szanujemy?
– Dokładnie. Gdy przerywamy zabawę, mówimy dziecku, że to, co robi, nie jest ważne. W ten sposób podważamy jego zaufanie do własnych wyborów. Dziecko uczy się, że to, co je interesuje, nie ma większego znaczenia. A przecież to właśnie poprzez zabawę dzieci uczą się najwięcej – nie tylko o świecie, ale też o sobie.
– Powiedziałeś wcześniej, że nasze postawy wobec dzieci mogą zmienić świat. Jak to rozumiesz?
– Nasze podejście do dzieci odzwierciedla nasze podejście do siebie samych. Jeśli nauczymy się ufać dzieciom, zaczniemy też odbudowywać zaufanie do siebie – do dziecka, którym kiedyś byliśmy. Dzieci rodzą się z naturalną ciekawością i przekonaniem, że są w odpowiednim miejscu i czasie. My, dorośli, często zatracamy to poczucie. Odbudowanie zaufania do dzieci pozwala nam przypomnieć sobie, kim byliśmy i kim możemy być.
– W swojej książce wspominasz, że dziecko, które czuje się obdarzone pełnym zaufaniem, rozwija się w sposób naturalny i harmonijny. Czy naprawdę wierzysz, że wystarczy po prostu zaufać dziecku, by mogło rozwinąć swój pełny potencjał?
– Tak. Zaufanie nie wymaga od nas żadnych dodatkowych działań, a jedynie pozwolenia, by dziecko mogło być sobą. To, co często wydaje się problemem, nie wynika z braku zdolności dziecka, lecz z naszych ingerencji. Rodzice martwią się, jak dziecko nauczy się matematyki czy czytania, ale nie pytają, jak nauczyło się mówić. To pokazuje, że dzieci są doskonałymi uczniami, jeśli nie przeszkadzamy im w ich naturalnym procesie uczenia się.
– Czyli kluczem jest akceptacja tego, co dziecko wybiera jako ważne?
– Tak, dokładnie. Kiedy dziecko widzi, że jego zainteresowania są szanowane, rozwija pewność siebie i chęć do nauki. Jeśli jednak dorośli narzucają własne priorytety, dziecko może stracić zdolność do cieszenia się tym, co je naprawdę fascynuje. W końcu zamiast być w czymś świetnym, staje się przeciętne we wszystkim.
– To smutna wizja, ale niestety często spotykana. Jak więc możemy wspierać dzieci, by pozostały wierne swoim zainteresowaniom?
– Najważniejsze, to zaufać procesom, które naturalnie zachodzą w dziecku. Nie musimy ich kierować, wystarczy, że ich nie będziemy przerywać. Kiedy dzieci żyją w środowisku pełnym zaufania, same znajdą drogę do tego, co je interesuje i co jest dla nich ważne.
– Wspominałeś też o książkach dla dzieci. Powiedziałeś, że wiele współczesnych książek nie okazuje dzieciom pełnego szacunku. Co masz na myśli?
– Książki dla dzieci często traktują je w sposób protekcjonalny – są uproszczone, mają infantylne ilustracje i sztucznie dostosowany język. To sygnał dla dziecka, że traktujemy je inaczej niż dorosłych. Tymczasem dzieci są zdolne do rozumienia znacznie więcej, niż nam się wydaje. Dobre książki to takie, które czytamy z przyjemnością także jako dorośli. Jeśli wstydzilibyśmy się dać taką książkę innemu dorosłemu, powinniśmy się zastanowić, czy jest ona odpowiednia dla dzieci.
– Powiedziałeś wcześniej, że przerywanie dzieciom zabawy czy narzucanie im swoich priorytetów może prowadzić do utraty ich naturalnego entuzjazmu. Czy możesz podać inne przykłady sytuacji, w których, nawet nieświadomie, pokazujemy dzieciom, że im nie ufamy?
– Tak, takich sytuacji jest wiele. Jednym z najczęstszych przykładów jest sposób, w jaki mówimy do dzieci. Często używamy wyższych tonów głosu, zmieniamy sposób mówienia, jakbyśmy uważali, że dzieci nie zrozumieją normalnej rozmowy. Tymczasem dziecko, które nauczyło się swojego ojczystego języka, jest zdolne zrozumieć wszystko, co mówimy w zwykły sposób. Kiedy używamy zdrobnień czy nadmiernie upraszczamy język, pokazujemy dzieciom, że nie wierzymy w ich zdolności.
– A co z książkami i zabawkami? Wspominałeś, że one również mogą wywoływać poczucie braku zaufania.
– Tak, książki i zabawki często są projektowane tak, jakby dzieci potrzebowały czegoś specjalnie dla nich dostosowanego. Grube strony, przesadne ilustracje – to wszystko komunikuje dziecku, że traktujemy je inaczej niż dorosłych. Podobnie jest z zabawkami edukacyjnymi, które sugerują, że dziecko musi być nauczane i kontrolowane, zamiast odkrywać świat na własnych zasadach. Pamiętam, jak moje dzieci bawiły się narzędziami, którymi ja pracowałem, a nie specjalnymi dziecięcymi zestawami. Dzieci chcą uczestniczyć w prawdziwym życiu, a nie być ograniczane do sztucznych, wyizolowanych światów.
– To bardzo ciekawe. Mówisz o postawie zaufania jako o czymś, co zmienia sposób, w jaki wychowujemy dzieci, ale też sposób, w jaki postrzegamy siebie. Co przez to rozumiesz?
– Postawa zaufania wobec dzieci zmienia nie tylko ich życie, ale również nasze. Gdy zaczynamy ufać dzieciom, zaczynamy też ufać sobie – dziecku, którym kiedyś byliśmy. To pozwala nam odbudować zaufanie do własnych możliwości, przypomnieć sobie, kim byliśmy, i na nowo odkryć nasz entuzjazm. To nie jest proces, który działa tylko w jedną stronę – wspierając dzieci, wspieramy również siebie.
– To piękne podejście. Ale co z osobami, które twierdzą, że zaufanie do dziecka oznacza brak oczekiwań i wymagań, co w ich opinii może prowadzić do braku rozwoju?
– To jest typowy sposób myślenia wynikający z braku zaufania. Prawda jest taka, że dzieci rodzą się z naturalną ciekawością i chęcią do rozwoju. Kiedy mówimy dziecku: „Kocham cię takim, jakie jesteś”, nie zatrzymujemy go w miejscu, ale pozwalamy mu rozwijać się w zgodzie z jego naturą. Każda ingerencja w to, kim dziecko jest, sprawia, że porzuca swoje naturalne dążenia i zaczyna dostosowywać się do oczekiwań innych. To właśnie to podejście – brak zaufania – ogranicza rozwój, a nie jego brak.
– W swojej książce „Podróż do nieznanej krainy zaufania” opowiadasz historię dziewczynki o imieniu Confidentia. Przedstawiasz jej życie w świecie pełnym zaufania. Co skłoniło Cię do napisania tej książki w formie powieści?
– Chciałem opowiedzieć historię w sposób bardziej emocjonalny i uniwersalny. Moje wcześniejsze książki miały formę esejów, były oparte na faktach i analizach. Tym razem chciałem stworzyć coś, co pozwoli czytelnikom doświadczyć tej idei – nie tylko zrozumieć ją intelektualnie, ale również poczuć. Confidentia to dziecko, które żyje w świecie, w którym nikt nie ingeruje w jej naturalne procesy rozwoju. To fikcyjny świat, gdzie pełne zaufanie do dzieci jest normą. Chciałem pokazać, jakie efekty może mieć takie podejście – zarówno dla dziecka, jak i dla otaczającego je świata.
– Confidentia wydaje się żyć życiem, które każdy z nas mógłby prowadzić, gdybyśmy mieli pełne zaufanie do siebie i do innych. Czy to była twoja intencja?
– Dokładnie tak. Confidentia reprezentuje to, czym moglibyśmy być, gdybyśmy od dzieciństwa byli obdarzeni zaufaniem. To życie w harmonii z własnymi pasjami, w naturalnym entuzjazmie, który prowadzi nas do odkrywania siebie i świata. Jej historia pokazuje, że zaufanie nie tylko wspiera rozwój, ale też buduje relacje oparte na akceptacji i szacunku – wobec siebie, innych ludzi i natury.
– Czy uważasz, że historia Confidentii może być inspiracją również dla dorosłych?
– Absolutnie tak. Widziałem, jak wiele osób, czytając tę książkę, zaczęło inaczej patrzeć na siebie i swoje dzieciństwo. To niezwykłe, jak powrót do idei zaufania może obudzić w nas dziecko, które nadal w nas istnieje. Odkrywając to dziecko, odkrywamy na nowo swoje zdolności, marzenia i pasje. To, co pokazuje historia Confidentii, to nie tylko potencjał dzieci, ale także to, jak zmiana naszego podejścia może zmienić nas samych.
– Wspomniałeś o zdaniu, które pojawia się w książce: „Kocham cię, bo jesteś taki, jaki jesteś”. Dla niektórych może to być kontrowersyjne. Twierdzą, że mówienie dziecku, że jest w porządku takie, jakie jest, może sprawić, że nie będzie chciało się rozwijać. Co o tym myślisz?
– To właśnie brak zaufania. Kiedy mówisz dziecku: „Kocham cię, bo jesteś taki, jaki jesteś”, nie oznacza to, że nie będzie się rozwijać. Wręcz przeciwnie. To daje mu poczucie bezpieczeństwa i pewność, że jest wystarczająco dobre. A to jest fundamentem rozwoju. Dziecko, które czuje się akceptowane i kochane, ma odwagę eksplorować świat i podejmować wyzwania. Gdy jednak miłość jest warunkowa – „Kocham cię, ale…”, dziecko zaczyna żyć według oczekiwań innych, tracąc kontakt z własnymi pragnieniami i możliwościami.
– Twoje podejście, jak sam mówisz, opiera się na bezwarunkowym zaufaniu. To musi być trudne do przyjęcia w świecie, który tak bardzo opiera się na kontrolowaniu i kierowaniu dziećmi.
– Tak, zaufanie w pełnym tego słowa znaczeniu jest trudne, ponieważ wymaga od nas zmiany paradygmatu. Współczesny świat opiera się na przekonaniu, że dzieci wymagają kształtowania, kierowania i kontrolowania, aby osiągnęły sukces. To podejście wynika z braku wiary w naturalne procesy rozwoju. Tymczasem dzieci rodzą się z nieskończonym potencjałem. Mają zdolność do nauki wszystkiego, co może być im potrzebne w życiu, o ile pozwolimy im rozwijać się w ich własnym tempie i kierunku.
– Jak zatem zaufanie do dzieci wpływa na nas, dorosłych? Czy możemy się czegoś od nich nauczyć?
– Bardzo wiele. Gdy zaczynamy ufać dzieciom, automatycznie zaczynamy przywracać zaufanie do siebie – do dziecka, którym kiedyś byliśmy. Każdy z nas rodzi się z przekonaniem, że jest w odpowiednim miejscu i czasie, że jest zdolny do wszystkiego. Z wiekiem często tracimy to poczucie, bo świat mówi nam, kim mamy być, co robić i czego nie potrafimy. Obdarzając zaufaniem dzieci, odkrywamy to, co w nas samych zostało stłumione, i uczymy się na nowo ufać sobie.
– Mówisz, że dzieci mogą stać się tym, kim chcą, o ile im nie przeszkadzamy. Jak to działa w praktyce?
– Dzieci rodzą się z wrodzoną ciekawością i entuzjazmem. Jeśli tego nie tłumimy, naturalnie rozwijają swoje pasje i umiejętności. Problem pojawia się wtedy, gdy dorośli próbują kierować ich zainteresowaniami lub narzucać im, co jest ważne. Na przykład, dziecko pasjonuje się malarstwem, ale słyszy, że powinno skupić się na matematyce, bo jest „ważniejsza”. To podważa jego wiarę w siebie i w to, co jest dla niego naturalne. Jeśli jednak wspieramy dziecko w tym, co je fascynuje, jego rozwój przebiega harmonijnie, a ono samo odnajduje swoją drogę.
– To podejście wydaje się bardzo wymagające. Jak radzisz sobie z presją społeczną, która często nakazuje rodzicom kontrolowanie i kształtowanie dzieci?
– To rzeczywiście nie jest łatwe. Świat narzuca nam wiele oczekiwań i lęków. Jednak zrozumienie, że dzieci są zdolne do naturalnego rozwoju, daje nam wewnętrzny spokój. Wierzę, że kluczem jest edukacja i dzielenie się wiedzą na temat potencjału dzieci. Kiedy rodzice dowiadują się, jak działają procesy uczenia się, zyskują odwagę, by zaufać swoim dzieciom i ich wyborom.
– Wspominałeś wcześniej o entuzjazmie jako kluczowej sile napędowej w życiu dzieci i dorosłych. Jak możemy pomóc dzieciom zachować tę naturalną zdolność do entuzjazmu przez całe życie?
– Najważniejsze to nie ingerować w procesy, które zachodzą w dziecku. Dzieci rodzą się entuzjastyczne wobec wszystkiego – nie mają hierarchii, co jest ważniejsze, a co mniej. Dla dziecka matematyka, śpiewanie, gotowanie czy zabawa z patykiem w ogrodzie mają taką samą wartość. Jeśli pozwolimy im rozwijać te zainteresowania w sposób naturalny, entuzjazm będzie je prowadził przez życie. Problem pojawia się wtedy, gdy próbujemy sztucznie zmieniać ich priorytety. Mówimy na przykład: „To jest nieważne, zajmij się czymś, co ci się przyda w przyszłości”. Takie słowa tłumią ich naturalny zapał i powodują, że tracą zdolność do czerpania radości z tego, co robią.
– Czyli chodzi o akceptację tego, co dziecko uważa za ważne?
– Dokładnie. Dzieci najlepiej uczą się poprzez to, co je fascynuje. Jeśli pozwolimy im podążać za ich zainteresowaniami, będą rozwijały się w harmonijny sposób. Co więcej, ich umiejętności, nawet w najbardziej nieoczekiwanych dziedzinach, mogą okazać się niezwykle przydatne w przyszłości. Przyszłości, której przecież nie możemy przewidzieć.
– W książce „Podróż do nieznanej krainy zaufania” piszesz o tym, jak dzieci mogą wpływać na otaczający je świat. Jak to wygląda w praktyce?
– Dzieci naturalnie zmieniają świat wokół siebie. Mają w sobie ogromną energię, która wpływa na innych ludzi. W książce Confidentia spaceruje po swoim świecie i napotyka różne osoby. Każde spotkanie zmienia nie tylko ją, ale też tych, których spotyka. To metafora tego, jak dzieci mogą inspirować nas dorosłych i uczyć nas patrzenia na świat w nowy sposób. Jeśli im na to pozwolimy, dzieci przypomną nam, jak być sobą – autentycznym, pełnym ciekawości i zaufania do siebie.
– Twoje podejście wydaje się bardzo bliskie idei wzajemnego wpływu. Dziecko zmienia świat, a świat zmienia dziecko.
– Dokładnie tak. Dzieci rodzą się z przekonaniem, że mogą zmieniać świat. Mają tę pewność, że są we właściwym miejscu i czasie, że ich działania mają znaczenie. Niestety, dorastając, często tracimy to przekonanie. Dorośli zaczynają wierzyć, że są zbyt mali, by coś zmienić. Tymczasem dzieci przypominają nam, że każda zmiana zaczyna się od małych kroków. Ich entuzjazm i otwartość mogą być inspiracją dla całego społeczeństwa.
– Wspomniałeś, że dzieci rodzą się z przekonaniem, że są we właściwym miejscu i czasie, oraz że mogą zmieniać świat. Co się dzieje, gdy tracą to przekonanie?
– Tracą wiarę w siebie i swoje możliwości. Gdy mówimy dziecku, że jego zainteresowania są nieważne albo że powinno robić coś innego, dziecko zaczyna wierzyć, że nie jest wystarczające takie, jakie jest. To prowadzi do porzucenia naturalnych dążeń i dostosowywania się do oczekiwań innych. W ten sposób tracą kontakt z własnym entuzjazmem i przekonaniem, że ich działania mają znaczenie. Niestety, wiele osób dorasta z poczuciem, że nie są w stanie zmienić swojego życia ani świata, co jest bardzo smutne.
– Jak możemy temu zapobiec?
– Najważniejsze, to nie zabierać dzieciom tego, z czym się rodzą. Nie chodzi o to, by ich czegoś „nauczyć”, ale by nie przeszkadzać im w byciu sobą. Jeśli dziecko czuje, że jest akceptowane i kochane takim, jakie jest, zachowuje swoje naturalne przekonanie o własnej wartości. Kiedy okazujemy dzieciom zaufanie, pokazujemy im, że są zdolne do wszystkiego, co jest dla nich ważne.
– Wspominałeś, że zaufanie do dzieci pozwala nam również odkryć dziecko, którym sami byliśmy. Jak to wygląda w praktyce?
– Gdy zaczynamy ufać dzieciom, zaczynamy też patrzeć na siebie inaczej. Zaczynamy dostrzegać, że jako dzieci również mieliśmy potencjał, entuzjazm i zdolność do odkrywania świata. Odkrywamy, że wiele z naszych naturalnych cech zostało stłumionych przez oczekiwania społeczne czy brak zaufania ze strony dorosłych. Jednak to wszystko nadal w nas jest – czeka tylko, byśmy to zauważyli i znów uwierzyli w swoje możliwości.
– Czyli praca nad zaufaniem do dzieci jest też pracą nad sobą?
– Zdecydowanie tak. Kiedy patrzymy na dzieci i widzimy, jak naturalnie podchodzą do życia, możemy na nowo nauczyć się czerpać radość z bycia sobą. Odkrywamy, że nadal możemy zmieniać świat, że jesteśmy ważni i potrzebni. Zmiana podejścia do dzieci wpływa na nas samych – zaczynamy odbudowywać w sobie entuzjazm, który jest kluczem do pełni życia.
– W twojej książce pojawia się przesłanie, że podejście oparte na zaufaniu może zmienić nie tylko dzieci i nas samych, ale cały świat. Czy to nie jest zbyt utopijna wizja?
– Może się tak wydawać, ale wierzę, że to jest możliwe. Zmiana zaczyna się od małych kroków – od jednej osoby, jednej rodziny, jednej społeczności. Jeśli coraz więcej osób zacznie postrzegać dzieci jako pełnowartościowe istoty, zdolne do samodzielnego rozwoju, ta zmiana stopniowo przeniesie się na całe społeczeństwo. To nie jest utopia, to proces, który już się dzieje.
– W książce często powtarzasz, że dzieci uczą się na naszym przykładzie. Jak możemy być dobrym przykładem dla naszych dzieci w codziennym życiu?
– Bycie dobrym przykładem polega przede wszystkim na autentyczności. Dzieci nie potrzebują perfekcyjnych rodziców – potrzebują prawdziwych. Jeśli pokażemy im, że sami staramy się być najlepszą wersją siebie, że jesteśmy ciekawi świata, rozwijamy swoje pasje i traktujemy innych z szacunkiem, one będą nas naśladować. Dzieci uczą się nie tego, co im mówimy, ale tego, co widzą w naszym zachowaniu.
– To wydaje się proste, ale w praktyce bywa trudne. Co możemy zrobić, jeśli czujemy, że nasze działania nie zawsze są zgodne z tym, co chcielibyśmy przekazać dzieciom?
– Ważne jest, by być wobec siebie łagodnym. Każdy popełnia błędy, ale kluczowe jest, jak na nie reagujemy. Jeśli pokażemy dzieciom, że potrafimy przyznać się do błędu, przeprosić i spróbować naprawić sytuację, to również jest dla nich wartościowa lekcja. Nie musimy być idealni – wystarczy, że będziemy szczerzy i otwarci.
– Powiedziałeś, że dzieci uczą się na naszym przykładzie. Jakie inne wartości możemy im przekazać w codziennych sytuacjach?
– Przede wszystkim szacunek – do siebie, innych ludzi, zwierząt i całego świata. Jeśli pokażemy dzieciom, że szanujemy ich uczucia, decyzje i potrzeby, nauczą się szanować również innych. Kolejną ważną wartością jest ciekawość – jeśli sami jesteśmy ciekawi świata, dzieci również będą chciały go odkrywać. I wreszcie, zaufanie. Kiedy ufamy dzieciom, dajemy im przestrzeń do odkrywania swojego potencjału, co jest największym prezentem, jaki możemy im ofiarować.
– To piękne podejście. Na zakończenie naszej rozmowy chciałbym jeszcze zapytać: jaka jest twoja najważniejsza rada dla rodziców, którzy chcą wspierać swoje dzieci w ich rozwoju?
– Moja rada jest prosta: zaufajcie swoim dzieciom. One wiedzą, co robią, nawet jeśli czasem tego nie rozumiemy. Zaufanie nie oznacza, że rezygnujemy z bycia obecnymi – wręcz przeciwnie, jesteśmy tu po to, by ich wspierać, ale nie kierować. Dajcie im przestrzeń do bycia sobą, a odkryjecie, jak wspaniałe rzeczy mogą osiągnąć.
– Dziękuję ci, André, za tę inspirującą rozmowę. Twoje słowa są niezwykle poruszające i dają wiele do myślenia.
– Dziękuję, Aleksandrze. To była dla mnie ogromna przyjemność. Mam nadzieję, że ta rozmowa zainspiruje rodziców i pomoże im spojrzeć na dzieci z nowej perspektywy.