Wychowanie

Jak zrozumieć język małych złośników?

Co dzieci chcą właściwie wyrazić, mówiąc „głupia mama”/”głupi tata”, albo “blablabla”, czy „nie zrobię tego – możesz sobie gadać!”?

Danielle Graf i Katja Seide są autorkami bloga “Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału”, który ma już ponad 36 milionów odsłon. Ich pierwsza wspólnie napisana książka Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału od trzech lat znajduje się na liście bestsellerów Der Spiegel. Jest także jednym z najpopularniejszych tytułów o rodzicielstwie na amazon.de.

Zapraszamy do przeczytania fragmentu.

Danielle Graf i Katja Seide

Fragment książki “Najbardziej upragnione dziecko wszech czasów doprowadza mnie do szału”

Na okrągło aroganckie odpowiedzi

Kiedy dzieci arogancko odpowiadają, my, rodzice, jesteśmy oczywiście w pierwszej chwili urażeni i zdenerwowani, ponieważ nasze nakazy i zakazy są z reguły dobrze przemyślane. Niestety, dzieci często nie dostrzegają, że mówimy im „nie”, bo kierujemy się ich dobrem. Pomimo długich wyjaśnień zwykle uważają, że nasze zakazy są „głupie”. Wykrzykują słowa, które doprowadzają nas do furii. Są przy tym bardzo bezpośrednie. W takich momentach możemy się poczuć niekochani. Do tego dochodzi obawa, że „pyskowanie” to wyraz głębszego problemu we wzajemnych relacjach. Anke, trzydzieści pięć lat, opisuje pewną nieprzyjemną sytuację, którą przeżyła z córką:

Raja ma teraz cztery lata. Czasami bywa naprawdę nieznośna, zwłaszcza gdy coś nie jest po jej myśli. Któregoś dnia miała wyłączyć telewizor i zasiąść do stołu do kolacji. I dokładnie w tym momencie się zaczęło: wpadła w złość, a mnie nazwała „głupią mamą”. Upierała się, że będzie dalej oglądać telewizję i powtarzała: „Ale ja chcę patrzeć!”. Podeszła do telewizora i ostentacyjnie znów go włączyła. Kiedy próbowałam jej wytłumaczyć, że nie można za dużo oglądać telewizji, bo to niezdrowe, ona wcale nie słuchała, tylko złośliwie mi przerwała, mówiąc: „Blablabla”. Nie znoszę takiego zachowania!

Oczywiście aroganckie odpowiedzi, podobnie jak niesłuchanie innych i prowokowanie, to dziecięca strategia mająca na celu przekazać nam coś konkretnego. Niestety ta strategia jest niefortunna, ponieważ często sprawia przykrość innym. Gdy nasze dzieci odzywają się do nas opryskliwie, mamy poczucie, że nie cenią nas wystarczająco. Niestety, my, rodzice, zwykle reagujemy na to równie przykrymi słowami, ponieważ często nie potrafimy zachować się lepiej – nie nauczyliśmy się tego. Ale co dzieci chcą właściwie wyrazić, mówiąc „głupia mama”? Poniżej zaprezentujemy wiele powszechnie używanych przez dzieci deprecjonujących określeń, które padają pod adresem rodziców, i spróbujemy je przetłumaczyć. Przeanalizujemy również reakcje dorosłych na te słowa i zastanowimy się, jak są one odbierane przez dzieci. Ponieważ chcemy pomóc, wskażemy rodzicom odpowiedzi, które pomogą się uwolnić z negatywnej spirali wzajemnych obelg.

W tym miejscu chciałybyśmy wyraźnie stwierdzić, że poprzez poniższe przykłady nie chcemy nikogo osądzać ani wzbudzać w nim wątpliwości. Jeśli w wypowiedziach rodziców odnajdziesz siebie samego, nie ma powodu, aby wpadać w rozpacz. Z pewnością każdy rodzic powiedział już kiedyś coś podobnego – nawet nam od czasu do czasu wymyka się jakieś nieprzemyślane zdanie. Chcemy za to uwrażliwić ludzi, że niektóre zdania mogą być odebrane inaczej, niż było to w intencji osoby je wypowiadającej, i że mogą nieumyślnie sprawić komuś przykrość. Dlatego my, rodzice, powinniśmy starać się zachować szczególną językową ostrożność. Jeśli będziemy naszym dzieciom dawać odpowiedni przykład, one również nauczą się komunikować bez użycia przemocy słownej.

„Blablablabla”

Do rodziców dociera: „Nie obchodzi mnie, co do mnie mówisz. Nie słucham cię”. Dziecko w rzeczywistości ma na myśli: „Za dużo mnie strofujesz, mamo. Przez cały czas mówisz do mnie i mówisz, chociaż już zrozumiałem, czego ode mnie chcesz. Przestań wreszcie, czuję się z tym bardzo źle, nawet jeśli w tej chwili ci tego nie okazuję. Mówię teraz: »blablabla«, aby nie stracić przed tobą twarzy i okazać choć odrobinę nieustępliwości. Może wtedy i ty poczujesz się trochę gorzej. Podobnie jak ja”.

Rodzice odpowiadają: „Ja ci dam! Nie będziesz mi przerywał w pół zdania!”.

Dziecko słyszy: „Jeśli dalej będziesz się tak zachowywał, przestanę cię kochać. Chcesz tego?”.

Byłoby lepiej, gdyby rodzice odpowiedzieli: „Chyba za bardzo na ciebie krzyczę. Okej, to możliwe. Byłem zły na bałagan, który zostawiłeś po sobie w łazience. Ale teraz wezmę głęboki oddech i policzę do dziesięciu, może wtedy poczuję się lepiej. Proponuję, żebyśmy za chwilę poczytali sobie książeczkę, a potem możemy wspólnie posprzątać łazienkę, dobrze?”.

Dlaczego? Dzieci są mistrzami w udzielaniu informacji zwrotnych i odzwierciedlaniu zachowania rodziców. Gdy zakrywają uszy i odpowiadają „blablabla”, należy właściwie zinterpretować ich zachowanie, ponieważ w wielu przypadkach my, rodzice, faktycznie łajamy je za ostro, za długo lub za głośno. Oczywiście tego rodzaju informacja zwrotna z ich strony nie jest uprzejma, ale można nad tym pracować w toku dzieciństwa. W takim przypadku lepiej byłoby zrobić krok w tył i spojrzeć na sytuację z zewnątrz. Czy dziecko zrobiło naprawdę coś aż tak złego, że łajanie było uzasadnione? Jeśli stwierdzimy, że dzieci mają rację, a nasza reakcja była przesadna lub niesprawiedliwa, możemy im to powiedzieć i przeprosić.

Dobrym i zabawnym sposobem na pokazanie, że zrozumiałeś, iż twoja reakcja była przesadna, jest „cofnięcie” sytuacji, tak jak można cofnąć film, aby ponownie zobaczyć scenę, która nas interesuje. W prawdziwym życiu możesz powiedzieć swoim dzieciom: „Chwileczkę, nie wyszło nam dobrze. Szkoda, że nie zareagowałem inaczej. Zaczekaj, cofnę czas i spróbuję jeszcze raz”. Następnie możesz teatralnie przewrócić oczami, wydać dźwięk przewijania, cofnąć się tyłem za drzwi, a minutę później wejść całkiem normalnie do środka i inaczej zareagować na sytuację.

„Głupia mama” / „Głupi tata!”

Do rodziców dociera: „Nienawidzę cię za to, że mi zabroniłeś to zrobić. Kocham cię tylko wtedy, gdy mi na to pozwalasz”. Dziecko faktycznie ma na myśli: „Słyszałem twoje »nie« i jestem z tego powodu rozczarowany. W tej chwili czuję w stosunku do ciebie złość, bo wolałbym, żebyś mi na to pozwolił. Źle się czuję z tym, że jestem taki mały i muszę się podporządkować twojemu zakazowi. Stoisz na drodze do realizacji mojego pragnienia, według mnie to naprawdę nie jest w porządku. Mimo to oczywiście cię kocham”. Rodzice odpowiadają: „Głupi rodzice mają głupie dzieci! Głupi rodzice nie czytają dzieciom książeczek na dobranoc”.

Dziecko słyszy: „Sam jesteś głupim dzieckiem. Już cię nie kocham, skoro tak do mnie mówisz, i dlatego nie poczytam ci książki na dobranoc”.

Byłoby lepiej, gdyby rodzice odpowiedzieli: „Jesteś zły na mnie, ponieważ ci tego zabroniłem. Rozumiem twój gniew, ale nie zmienię zdania”.

Dlaczego? Dziecko nie ma jeszcze wystarczającego słownictwa, żeby wyrazić swoje rozczarowanie inaczej niż słowami „głupia mama/ głupi tata”. Dorosły nie powinien mu odpowiadać równie przykrymi słowami – to niewłaściwe i dziecinne. Przecież w ciągu naszego życia nauczyliśmy się, że odpłacanie drugiej osobie pięknym za nadobne nigdy nie prowadzi do zgody. Właściwie interpretując obraźliwe słowa naszego dziecka, pomagamy mu w tym, aby w przyszłości wyrażało gniew w inny sposób. Jednocześnie okazujemy zrozumienie dla złości dziecka i uczymy je, że wszystkie emocje są w porządku. Nie należy jednak rezygnować ze swojego zakazu, bo wtedy dziecko zapamięta tę strategię jako skuteczną.

„Nie będę się z tobą przyjaźnić”

Do rodziców dociera: „Jeśli mi nie pozwolisz, przestanę cię kochać”.

Dziecko faktycznie ma na myśli: „Jestem na ciebie bardzo zły, dlatego ci grożę. Oczywiście nadal chcę, byśmy żyli w zgodzie i przyjaźni, ale nie potrafię inaczej wyrazić, jak bardzo jestem smutny, że zabroniłeś mi tego, na czym mi zależało. Jestem bardzo, bardzo rozczarowany”.

Rodzice odpowiadają: „Nie musisz się ze mną przyjaźnić, masz mnie słuchać”.

Dziecko słyszy: „Ha, ha, nie możesz mnie zdenerwować, mówiąc takie rzeczy. Nie liczę się z twoją złością. Uważam, że celowo chcesz mi zrobić przykrość. Dlatego ja też wypowiadam słowa sprawiające ci przykrość. Ale i tak masz mnie słuchać, bo jestem twoim rodzicem i będę ci wyznaczać granice. Zygu, zygu! Poza tym rodzic to nie kolega, nie trzeba się z nim przyjaźnić”.

Byłoby lepiej, gdyby rodzice odpowiedzieli: „OK” (patrząc przy tym empatycznie na dziecko, aby zasygnalizować, że rozumieją, jak bardzo jest teraz złe) lub „Ojej, ale jesteś na mnie zły!”.

Dlaczego? To dziecko decyduje, kto jest jego przyjacielem, a kto nie. Oczywiście rodzic również może być przyjacielem. Ale w tym momencie dziecko tego nie chce. To również trzeba zaakceptować! Nie należy się obrażać na to, że dziecko deklaruje koniec przyjaźni. To nie jest dorosłe podejście, tym bardziej że właściwie wypowiedź dziecka ma ukryty inny sens. Lepiej jest w takim przypadku służyć za wzór do naśladowania. Potem dziecko za naszym przykładem będzie spokojnie reagowało na podobne pogróżki ze strony kolegów w przedszkolu. Opryskliwa reakcja dziecka jest chwilowym wzburzeniem skutkującym bezmyślną wypowiedzią, która już w następnej minucie traci na aktualności. Jeśli jako rodzice będziemy to tak postrzegać, pokażemy dziecku, że ono też nie musi się obawiać tego rodzaju wypowiedzi. Można je przyjąć spokojnie i poczekać, aż nawałnica emocji przycichnie.

„Nie zrobię tego – możesz sobie gadać!”

Do rodziców dociera: „Nie będziesz mi rozkazywać. Jeśli nie chcę tego zrobić, to możesz sobie gadać, ja i tak cię nie posłucham. Nic a nic”.

Dziecko faktycznie ma na myśli: „Widzisz, jak to jest, gdy ja czegoś bardzo chcę, a ty mi nie pozwalasz. Teraz ty chcesz czegoś ode mnie i też tego nie dostaniesz. Sam się przekonasz, jakie to przykre uczucie. A ja przynajmniej w tej chwili czuję, że choć trochę mogę o czymś decydować”.

Rodzice odpowiadają: „Jeśli nie zrobisz tego teraz, to pożałujesz!”.

Dziecko słyszy: „Mam znacznie większą moc niż ty i ją wykorzystam, jeśli od razu nie zrobisz tego, co ci każę. Lepiej nie ryzykuj, słyszysz?”.

Byłoby lepiej, gdyby rodzice odpowiedzieli: „Jeśli tego teraz nie zrobisz, będzie mi przykro. Nie chcę cię zmuszać. Ale to dla mnie bardzo ważne, żebyś… [umył zęby], ponieważ martwię się, że… [będziesz miał próchnicę]. Co możemy zrobić, aby zadowolić w tej sytuacji i ciebie, i mnie? Masz jakiś pomysł?

Dlaczego? To nie wstyd się przyznać, że nie ma się pomysłu, jak przekonać małego człowieka bez używania środków nacisku. W takiej sytuacji zawsze pomaga wyjaśnienie, dlaczego czegoś chcemy, i poproszenie, aby dziecko wspólnie z nami spróbowało znaleźć rozwiązanie tego dylematu. Często pojawiają się przy tym zaskakująco praktyczne odpowiedzi.

Autorki wyjaśniają, skąd biorą się napady złości u dzieci i dlaczego tak często doprowadzają nas do szału. Prezentują zabawne i osobiste sytuacje z życia, praktyczne wskazówki i wyniki najnowszych badań, by pomóc nam „przetrwać fazy buntu i nie zwariować”.

“Każdy napad złości u naszego maluszka – na placu zabaw, w supermarkecie lub przy stole podczas śniadania – to szansa na rozwój i poznanie samego siebie jako człowieka.
Danielle Graf Katja Seide

Dodaj komentarz