Dlaczego nastolatki potrafią zmieniać zdanie niemalże co chwilę? Dlaczego to, co zajmuje ich dzisiaj, może ich znudzić za kilka dni? Co tak naprawdę dzieje się w mózgu nastolatka?
Zapraszamy do przeczytania fragmentu Strefy napięć, w którym profesor Marek Kaczmarzyk tłumaczy, skąd biorą się ciągłe zmiany nastrojów i upodobań nastolatków.
Empatia. Ja, drugi człowiek
Fragment książki “Strefa napięć” profesora Marka Kaczmarzyka
Jak już wiemy, mózgi ludzi, którzy słuchają muzyki fortepianowej, przetwarzają ją inaczej, jeśli są oni pianistami. W mózgu pianisty pojawia się silna reakcja lustrzana w obszarze przedruchowym, a to oznacza, że gdy słucha muzyki, jego mózg „gra” słuchany utwór. Tancerz będzie więc znacznie lepiej rozumiał słowa choreografa, a sportowiec – trenera.
Kiedy jako kibice zasiadamy na trybunach stadionu i obserwujemy sportowców, niezwykle trudno nam usiedzieć w bezruchu. Nasze systemy lustrzane szaleją. Ruchy ludzi, których obserwujemy, są wynikiem tysięcy godzin ćwiczeń, a ostateczny efekt ociera się najczęściej o granice ludzkich możliwości. Nasze własne mózgi nie mają jednak takich doświadczeń. To, co widzimy, jest przez nie interpretowane tak, jakby działo się z nami. Nasze ciała nie są oczywiście zdolne do takiego wysiłku bez odpowiednich przygotowań, jednak neurony lustrzane aktywne w naszej korze przedruchowej o tym nie wiedzą. System nerwowy symuluje obserwowane ruchy, kierując się oczekiwaniami, a to z kolei powoduje, że nie możemy zrozumieć, jak to możliwe, że obserwowany przez nas sportowiec nie trafił do bramki z tak dogodnej, naszym zdaniem, pozycji. Nasza irytacja rośnie z każdą jego nieudaną próbą, pojawiają się złość i frustracja. Kibice najczęściej doskonale wiedzą, jak powinien zagrać zawodnik ich drużyny, a ich mechanizmy lustrzane wraz z maszynerią optymalnych przewidywań dają im pozorną pewność, że na jego miejscu zrobiliby to znacznie lepiej.
Nasze zdolności percepcji i interpretacji zachowań innych ludzi są więc związane z naszymi doświadczeniami w zakresie tych zachowań.
Jeśli chcemy wiedzieć, jak konkretny człowiek rozumie świat, powinniśmy postarać się uczestniczyć w tym, co robi. To podstawowy warunek, który w rzeczywistości społecznej spełniany jest dzisiaj bardzo rzadko.
To być może trywialne, ale poznanie ludzkiego mózgu i zasad jego działania kieruje w stronę wniosków podobnych do tych, do jakich dochodzą psycholodzy rozwojowi, socjolodzy i pedagodzy.
Prawdziwe wzajemne zrozumienie ludzi nie może być osiągane bez wspólnego uczestnictwa w świecie, bez dzielenia tych samych czynności i jednoczesnych obserwacji siebie wzajemnie w trakcie ich wykonywania.
Kto wraca po całym dniu pracy do domu i zastaje czekający na niego w kuchni obiad, doceni to inaczej, jeśli sam choć raz przygotował obiad. Nie oznacza to oczywiście, że w przeciwnym wypadku nie może go docenić, będzie jednak odmiennie rozumiał sytuację. Podobnie jak pianiści słuchają muzyki Chopina inaczej niż niegrający na fortepianie melomani.
Życie z ludźmi, których rozumiemy i którzy rozumieją nas, jest łatwiejsze. To oczywiste. Czy jednak równie oczywiste jest to, że zrozumienie nie wynika jedynie z werbalnych wyjaśnień, emocjonalnych opisów naszych stanów czy szczerości? Nasze mózgi ewoluowały w małych, zwartych grupach, których członkowie wspólnie odpowiadali na wyzwania środowiska. Wspólnie rozwiązywali problemy, obserwowali siebie nawzajem i dzielili codzienne czynności. Zespołowe działanie ich mózgów musiało przynosić ogromne korzyści, bo mechanizmy pozwalające na rozumienie siebie wzajemnie rozwinęły się w naszym gatunku znacznie silniej niż u naszych zwierzęcych krewnych. Mechanizmy lustrzane są zapewne tylko jednym z tych mechanizmów. Wiemy jednak dostatecznie dużo, żeby zrozumieć, że spełnione ludzkie życie nie jest możliwe bez innych ludzi. Realizacja indywidualnych, niepowtarzalnych możliwości każdego z nas jest oczywiście warunkiem koniecznym, jednak niewystarczającym. Potrzeba jeszcze ludzi, dla których będą one coś znaczyły.
Jeśli nigdy nie robiłeś czegoś, co jest ważne dla twojego dziecka, prawdopodobnie nigdy nie zrozumiesz, czym to coś jest dla niego.
Jeśli ono nie wbiło dotąd kilku gwoździ, wyposażenie go w młotek, drabinę oraz instrukcję postępowania nie wystarczy, żeby oczekiwać dobrych efektów. Jeśli nigdy nie upiekłeś ciasta, nie wiesz, co tak naprawdę znaczy upiec ciasto. Prawdopodobnie też nigdy nie poczujesz jego smaku tak jak osoba, która je dla ciebie przygotowała. Chociaż brzmi to nieco dziwnie, badania mechanizmów lustrzanych wskazują, że jest to neurofizjologiczny fakt, a nie literacka przenośnia.
Kiedy ojciec obserwuje syna, który mimo wcześniejszych instrukcji nieporadnie kosi trawnik przed domem, jego irytacja wynika w znacznej mierze z tego, że on sam zrobiłby to lepiej. Jest trochę jak kibic, o którym pisaliśmy wcześniej. Różnica polega na tym, że obserwowany przez niego „zawodnik” widzi poirytowaną twarz rodzica, który mu „kibicuje”, i wyczuwa złość w komentarzu: „Przecież ci mówiłem, jak to działa! Nie potrafisz porządnie zrobić czegoś tak prostego?!”.
Te bezpośrednio przez syna obserwowane objawy wywołują, rzecz jasna, analogiczne lustrzane stany irytacji i zniechęcenia, a stąd już blisko do skonkretyzowania ich w zdaniu: „To może sam skoś ten trawnik, skoro to takie proste”.
Cóż – powtórzymy to w tej książce jeszcze kilka razy – nauki przyrodnicze choć nie usprawiedliwiają niczego, mogą co nieco wyjaśnić. Doskonale znamy dalszy ciąg zdarzeń, jakie zajdą przy koszeniu trawnika. Być może znajomość mechanizmów, które leżą u ich podstaw, da szansę na uniknięcie chociażby jednej na dziesięć podobnych awantur. Zdaję sobie sprawę z tego, że to ambitne zadanie, ale taka właśnie jest moja intencja.
Dlaczego nasze relacje z nastolatkami bywają tak napięte? Skąd bierze się wrażenie, że zawodzimy jako rodzice, nauczyciele czy wychowawcy? Czy możemy uniknąć konfliktu pokoleń? Co się dzieje w mózgu nastolatka? Czy potrzebujemy nowej edukacji?
W tej książce Marek Kaczmarzyk oferuje nowe spojrzenie na nasze domowe i szkolne „strefy napięć”. Przygląda się im z perspektywy współczesnej neurobiologii, która wyjaśnia wiele spośród wcześniej niezrozumiałych zjawisk towarzyszących dorastaniu i relacjom między bliskimi sobie ludźmi.