Wychowanie

Jak wzmacniać poczucie własnej wartości u dziecka?

“Świetnie sobie radzisz!”, “popatrz, jaki jesteś zdolny”, “ale ładnie to zrobiłaś!” – czy takie komunikaty rzeczywiście wzmacniają poczucie wartości u dzieci? Badania pokazują, że zwykle tak nie jest. Czym wobec tego zastąpić pochwały?

W poniższym fragmencie książki Jesteś okej taki, jaki jesteś Katharina Saalfrank mówi o tym, w jaki sposób wzmacniać zamiast chwalić.

W książce Jesteś okej taki, jaki jesteś Katharina Saalfrank przekonuje, że psychologia rozwojowa oraz badania mózgu już od dawna dostarczają nam wystarczającej wiedzy na temat dzieci i tego, czego potrzebują, aby dobrze rosnąć i się rozwijać. Dlatego mówi stanowczo o potrzebie fundamentalnej zmiany paradygmatu: dzieci nie potrzebują wychowania, ale relacji!

“Wzmacniaj zamiast chwalić”

Fragment książki “Jesteś okej taki, jaki jesteś” Kathariny Saalfrank

Aby dzieci mogły mieć wysokie poczucie własnej wartości, muszą doświadczyć, że ich otoczenie dostrzega ich potrzeby i emocje, muszą mieć świadomość, że są przez nas, dorosłych, akceptowane i cenimy je takimi, jakie są, nie muszą przed nami niczego odgrywać ani wykazać się jakimiś osiągnięciami.

„To przecież nic trudnego” – powie zapewne niejedna osoba. Moje doświadczenie jest inne. W wielu drobnych codziennych sytuacjach zdarza się raz po raz, że my, rodzice, przekazujemy swoim pociechom zupełnie inną wiadomość. Właśnie dlatego, że bezmyślnie szafujemy pochwałami, w których ukryte są pewne sygnały.

Po placu zabaw biega z rozpostartymi ramionami trzyletnia dziew- czynka. Udaje, że jest samolotem, i woła do matki siedzącej na ławce: „Mamo, spójrz!”. Matka uśmiecha się do córki i woła:

„Super, córeczko, jesteś samolotem! Widzę, że potrafisz latać! Świetnie ci to idzie”.

Niedługo potem pięcioletni chłopiec macha do ojca ze zjeżdżalni. Chce, aby ojciec na niego spojrzał. „Ojej!” – woła ojciec, odkładając gazetę. „Ale super zjeżdżasz! Zrób to jeszcze raz!”

Kiedy moje dzieci były małe, często byłam świadkiem takich sytuacji na placu zabaw. Czasami ze wszystkich stron dobiegały do mnie głosy: „Świetnie sobie radzisz! Ale jesteś zdolny!”. Nawet w trakcie rozmowy z innymi dorosłymi my, rodzice, odwracamy głowy i reagujemy na wołania dzieci słowami pochwały, zachęty i podziwu. Dzieci potrzebują od nas informacji zwrotnej. Tak, ale w jakiej formie? Czy naprawdę to tak niebywałe osiągnięcie, gdy trzylatka rozkłada ręce i udaje samolot? Czy pięciolatek, który wspina się po drabinkach lub zjeżdża ze zjeżdżalni, powinien zostać hojnie obsypany pochwałami? Nie, właściwie nie. Dochodzi tu do pewnego nieporozumienia. Sądzimy, że w interesie dzieci musimy zareagować i dać im informację zwrotną. Ale początkowo dzieci chcą tylko podzielić się swoimi wrażeniami i otrzymać potwierdzenie, że je dostrzegamy.

Zawołanie: „Popatrz!” nie oznacza: „Zobacz, jaki jestem wspaniały”, ale raczej: „Spójrz, tu jestem”.

Dzieje się tak nie tylko na placu zabaw, lecz także w niezliczonych innych sytuacjach naszego codziennego życia: kiedy dzieci pluskają się w wannie, są z nami na basenie, pomagają w domu lub budują wieżę z klocków.

Jeśli jednak nieustannie w kontaktach z dziećmi używamy pochwał, to ze zwykłej obecności dzieci, ich bycia w pobliżu czynimy osiągnięcie. Dzieciom nawet nie przyszłoby do głowy, że zabawa samolotem, pluskanie się w wodzie, budowanie wieży, pomoc w domu czy wspinanie się po drabince na placu zabaw to jakiś szczególny sukces – ale nasza reakcja daje im właśnie takie wrażenie. W efekcie w przyszłości nie będą się czuć komfortowo poprzez samo swoje istnienie, ale będzie im towarzyszyć myśl, że muszą coś zdziałać. Odczytują to w ten sposób: „Nie jestem kochany za to, że jestem, ale za moje osiągnięcia”.

Tak więc zaczynają do nas przychodzić z rozmaitymi własnoręcznie wykonanymi pracami i pytają: „Czy ładnie to zrobiłem?”. Robią tak niezależnie od tego, czy coś namalowały, zbudowały konstrukcję z lego, jeździły kolejką po swoim pokoju czy ułożyły krajobraz z klocków. Zauważyły, że nasza informacja zwrotna nie dotyczy ich, lecz stanowi ocenę ich działania.

Moim zdaniem chwalenie dzieci w ten sposób jest nie tylko zbędne, ale także źle wpływa na rozwój. Wystarczyłoby, żeby rodzice dali na placu zabaw sygnał, że dostrzegają, co dziecko robi, pomachali, zaśmiali się, zawołali: „Ej, widzę cię!”. Pochwały często używa się bezmyślnie jako środka wychowawczego. Właśnie z tego powodu należy zapamiętać, że poprzez pochwały nie osiągniemy tego, co właściwie chcemy osiągnąć – mianowicie nie umocnimy dzieci w ich osobowości.

Jakie więc przesłanie pozwoli wzmocnić dzieci? Kiedy są naprawdę szczęśliwe i dumne z czegoś, co osiągnęły, wzmacnia je następujący przekaz: „Cieszę się razem z tobą, że udało ci się to osiągnąć”. A nie: „Cieszę się, że udało ci się to osiągnąć”. Mała, ale subtelna różnica.

Katharina Saalfrank przekonuje, że psychologia rozwojowa oraz badania mózgu już od dawna dostarczają nam wystarczającej wiedzy na temat dzieci i tego, czego potrzebują, aby dobrze rosnąć i się rozwijać. Dlatego mówi stanowczo o potrzebie fundamentalnej zmiany paradygmatu: dzieci nie potrzebują wychowania, ale relacji!

“Chciałabym dodać ci otuchy. Rodzice mają prawo pozwolić sobie na spokój i zaufanie do własnych umiejętności. Bo spokój pozwala nam przybliżyć się do spraw, które pojawiły się w naszym życiu, ułatwia zdobycie się na odwagę i podejmowanie prób. Dzięki niemu możemy rosnąć wewnętrznie poprzez wspólne doświadczenia w relacji ze swoimi dziećmi.
Katharina Saalfrank książki

Dodaj komentarz