Podcast

Socjalizacja w edukacji domowej

Odcinek 23

W jaki sposób dzieci w edukacji domowej nawiązują przyjaźnie?

Jak uczą się budowania relacji i jak nabywają kompetencje społeczne?

Pytacie nas o to w komentarzach, jest to też jedno z pierwszych pytań, jakie pojawiają się w kontekście edukacji domowej.

Chcemy powiedzieć o tym z dwóch punktów widzenia. Pierwszy jest nasz, rodziców, których dzieci wychowują się poza tradycyjną szkołą. Nawiążemy także do doświadczeń innych rodzin, które wychowują dzieci w ten sposób.

Drugi to punkt widzenia naukowców i innowatorów edukacji na socjalizację.

W tym odcinku usłyszysz między innymi o:

  • Podejściu profesora Marka Kaczmarzyka do szkoły i jej roli w socjalizacji oraz o znaczeniu “wioski” w procesie socjalizacji dzieci.
  • Poglądach Sir Kena Robinsona na socjalizację w szkole i poza nią, które przedstawił w książce “Kreatywne szkoły”,
  • Przykładach dzieci z edukacji domowej, które nawiązują relacje społeczne poprzez codzienne interakcje w szerokim świecie, rozwijając swoje kompetencje społeczne w różnorodnych środowiskach,
  • Czy dzieci tak bardzo potrzebują kontaktu z innymi dziećmi? A może chodzi o coś więcej?
  • Znaczeniu roli dorosłych, rodziców i mentorów w edukacji domowej, którzy pomagają dzieciom budować wartościowe relacje i rozwijać się społecznie poza tradycyjną szkołą.

📬 Nasz rodzicielski newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać cotygodniowe informacje o ciekawych wydarzeniach, spotkaniach, książkach, kursach podcastach i innych inicjatywach, które mogą być dla nas rodziców wsparciem w edukacji, rodzicielstwie i rozwoju, zapraszamy do naszego newslettera: https://wydawnictwoelement.pl/newsletter/

Posłuchaj

Słuchaj w Apple Podcasts
Słuchaj w Spotify

Dziś chcemy powiedzieć o socjalizacji, o tym, w jaki sposób dzieci w edukacji domowej i edukacji pozaszkolnej nawiązują przyjaźnie, w jaki sposób uczą się budowania relacji, w jaki sposób nabywają kompetencje społeczne. Pytacie nas o to w komentarzach – to chyba jeden z najczęstszych tematów i najczęstszych pytań, które się pojawiają w kontekście edukacji domowej, i dzisiaj chcemy wam o tym powiedzieć z dwóch punktów widzenia. Jeden to jest punkt widzenia nasz, jako rodziców, których dzieci wychowują się poza tradycyjną szkołą. Chcemy podzielić się naszym doświadczeniem i doświadczeniem innych rodzin, które wychowują dzieci w ten sposób, i chcemy też powiedzieć o tym, co o socjalizacji mówią innowatorzy edukacji.

Nazywamy się Dominika i Aleksander Baj, a to jest dwudziesty trzeci odcinek naszego podcastu “Baj Example”, czyli o edukacji domowej, rodzicielstwie, rozwoju i o tym, co z nas wyrośnie. Pierwsza myśl, która mi się nasuwa w kontekście socjalizacji, to jest taka myśl, którą przekazał Marek Kaczmarzyk, neurobiolog z Uniwersytetu Śląskiego. Marek Kaczmarzyk jest profesorem, jest wykładowcą, przez wiele lat pracował jako nauczyciel i zajmuje się neurobiologią.

W czwartym odcinku naszego podcastu rozmawialiśmy z profesorem Kaczmarzykiem między innymi o edukacji domowej i o neurobiologii talentów. Marek Kaczmarzyk nawiązał i powiedział tam o tym, co jest naturalnym środowiskiem socjalizacji dla człowieka, i posłużył się metaforą wioski. No nawet nie metaforą, tłumaczył, że jako gatunek wywodzimy się z grup zbieracko-łowieckich, to jest etap, na którym kształtował się nasz mózg. Naturalnym środowiskiem socjalizacji dla człowieka jest środowisko wioski, czyli środowisko, w którym są ludzie w różnym wieku, o różnych kompetencjach. W takim środowisku, w jakim kształtował się nasz mózg, otoczenie i społeczność były niezbędne do życia. Marek Kaczmarzyk w tym odcinku mówił też o tym, że w grupie zbieracko-łowieckiej wykluczenie oznaczało śmierć – człowiek mógł przeżyć tylko w grupie.

To jest dla nas najbardziej optymalne środowisko do rozwijania kompetencji społecznych. Marek Kaczmarzyk powiedział w tym odcinku takie zdanie, że gdyby szkoła miała być modelem przestrzeni społecznej, to musiałaby posiadać jej cechy, a w rzeczywistości posiada ich bardzo niewiele. Bardzo często, jeśli mówimy o szkołach, to oprócz takich walorów szkoły jak uczenie się, podaje się przykład socjalizacji, że to jest kluczowe miejsce dla dzieci do nawiązywania relacji i do bycia między sobą. Marek Kaczmarzyk właśnie pokazuje, że nie do końca tak jest. W tej naszej rozmowie, do której was odsyłamy – link znajdziecie w opisie tego odcinka – Marek Kaczmarzyk podał kilka przykładów, które obrazują, że szkoła nie jest dobrym modelem przestrzeni społecznej.

W szkole spotykamy się w grupach jednowiekowych, co poza szkołą tak naprawdę nigdy nie jest spotykane. W pracy często jesteśmy w grupach, gdzie każda osoba jest w innym wieku. Tak samo na zajęciach sportowych – bardzo często to nasze umiejętności, a nie wiek, dopasowują nas do którejś z grup. Inny przykład jest taki, że w szkole to osoba, która wie najwięcej, czyli nauczyciel, odpytuje tych, którzy wiedzą mniej, czyli uczniów. W naturalnym środowisku, i myślę, że wszyscy to znamy z naszych własnych doświadczeń z pracy czy z aktywności poza pracą, jest naturalne, że jeśli czegoś nie wiemy, idziemy do osób, które wiedzą więcej, i tam szukamy pomocy. W szkole ta relacja jest odwrócona.

Być może ten przykład jest przerysowany, ale wydaje mi się, że nie jest bardzo przerysowany. W dużej mierze ten model transmisyjnej szkoły opiera się na tym, że ten, który wie najwięcej, odpytuje i weryfikuje wiedzę tych, którzy wiedzą mniej od niego. Innym przykładem, który do mnie mocno przemawia, jest to, że w szkole, jeśli nie czujesz się dobrze w swojej grupie czy w swojej klasie, to niewiele możesz z tym zrobić. To też nie jest naturalny model przestrzeni społecznej, w której jesteś w pewnym sensie przymusowo wcielony do grupy, a jeśli w tej grupie nie czujesz się dobrze, masz bardzo mało narzędzi, żeby to zmienić.

Kilka lat temu wydaliśmy książkę Petera Hartkampa. Jest to członek ruchu szkół demokratycznych, założyciel takich szkół w Holandii. Bardzo zaangażował się w rozwijanie ruchu szkół demokratycznych w Europie i na świecie. Napisał książkę, którą zatytułował “Zamiast edukacji przymusowej”. Pokazuje w niej, w dość mocny i kategoryczny sposób, że tradycyjna szkoła łamie wiele z podstawowych praw człowieka i praw dziecka. Przykładem jest to, że dzieci są przymuszone do bycia w określonej grupie.

Dla nas bliższa jest właśnie myśl Marka Kaczmarzyka i nie tylko jego – także idea wioski jako najbardziej naturalnej formy socjalizacji. Obserwując nasze dzieci, widzimy, że chcemy wychodzić od tej wioski. Przede wszystkim chcemy dbać o relacje między nami a dziećmi. Zauważamy również, że rodzeństwo potrzebuje siebie nawzajem i wspaniale się inspiruje. Widać, jak te więzi się zacieśniają, a wioska w edukacji domowej rozrasta się naturalnie – od nas, rodziców, poprzez rodzeństwo, dziadków, sąsiadów, znajomych, przyjaciół, aż po kolegów i koleżanki z grup sportowych czy innych aktywności.

Gdy wspomniałeś o rodzeństwie, przypomniał mi się przykład z mojego dzieciństwa, którym chcę się podzielić w tym odcinku. Chodziłem do tradycyjnej szkoły, natomiast dużą część mojego dzieciństwa spędziłem grając w tenisa ziemnego. Wakacje z dzieciństwa kojarzą mi się z obozami tenisowymi, na które jeździłem przez wiele lat z rzędu. Mam młodszego brata, z którym razem trenowaliśmy tenis. W szkołach byliśmy osobno, ale na obozach tenisowych byliśmy w jednej grupie. Tam, fakt, że jest między nami rok różnicy, nie miał znaczenia. Najlepsze wspomnienia z dzieciństwa mam z obozów tenisowych, ponieważ tam mieliśmy po prostu dużo czasu, żeby być w grupie. Grupa była różnorodna – byliśmy w pokoju i w grupie treningowej z dziećmi w różnym wieku. Spędzaliśmy czas zarówno podczas treningów, jak i po nich, bawiąc się razem. Patrząc z perspektywy czasu, tam właśnie nabywałem w dużej mierze swoje kompetencje społeczne. Było dla mnie również dużą wartością to, że mogłem być w jednej grupie z moim bratem, co w tradycyjnych szkołach było niemożliwe.

Warto też zwrócić uwagę na to, ile czasu dzieci spędzają w szkołach, a nawet wcześniej, w żłobkach. Niedawno rozmawiałam z naszą przyjaciółką, która prowadzi w Krakowie żłobek. Miejsce to jest bardzo bliskościowe, pracują tam odpowiednie osoby, ale sama zauważyła, jak dużo czasu nawet małe dzieci spędzają w żłobkach – czasami to jest 10 godzin dziennie. Warto zastanowić się, czy chcemy pozbawić się tych 10 godzin, zostawiając jedynie kilka godzin na budowanie swojej relacji z dzieckiem.

Przypomina mi się również to, co o grupach w szkole mówił Ken Robinson, jeden z liderów ruchu zmian w edukacji w ostatnich kilkudziesięciu latach. Myślę, że większość z was go zna. Ken Robinson to osoba, dzięki której założyliśmy wydawnictwo. Poznaliśmy się z Dominiką, zakładając wydawnictwo, by wydać książkę Kena Robinsona “Uchwycić Żywioł” o tym, jak znalezienie pasji zmienia wszystko. Ken Robinson zasłynął wykładem na konferencji TED zatytułowanym “Czy szkoły zabijają kreatywność?”. Jeśli go nie widzieliście, gorąco polecamy – to 18 minut rewelacyjnego poczucia humoru, a jednocześnie przemyśleń, które trafiają prosto do serca.

Ken Robinson w książce “Kreatywne szkoły” zwraca uwagę na socjalizację i na to, w jaki sposób budowane są grupy w tradycyjnych szkołach. Jego książka pokazuje, że rewolucja w edukacji już się dzieje, a jej podtytuł brzmi: “Oddolna rewolucja, która zmienia edukację”. Wizją Kena Robinsona było pokazanie, co już dziś szkoły na całym świecie robią inaczej, i w jaki sposób możemy zmieniać szkoły w ramach istniejących systemów. Jego teoria zakładała, że edukacja nie zmieni się odgórnie, dzięki ustawom i ruchom rządów, ale od dołu, dlatego że ruch zmiany w edukacji będzie wystarczająco silny.

Ken Robinson mówi również, że w tradycyjnych szkołach dzieci dobierane są do grup na podstawie dwóch kryteriów: miejsca zamieszkania i roku urodzenia, co nie jest najbardziej istotną cechą wspólną dzieci. Wiele innowacyjnych szkół wprowadza grupy różnowiekowe, aby dzieci mogły przebywać w różnorodnym środowisku, a edukacja domowa na bieżąco pokazuje, jak wspaniale działa taka mieszana grupa.

Edukacja domowa pozwala obserwować, jak dzieci uczą się od siebie nawzajem, a niekoniecznie zawsze te młodsze od starszych. Często to starsze dzieci uczą się od młodszych, chociażby empatii, przełamywania barier czy otwartości. Marek Kaczmarzyk mówił o tej metaforze wioski, czy o modelu wioski, że to jest najbardziej naturalne i optymalne środowisko socjalizacji, i mówił o tym w kontekście edukacji domowej. Zaznaczał, że jeśli edukacja domowa stwarza dzieciom takie warunki, to są to warunki najbardziej optymalne.

Tutaj dochodzimy do Andre Sterna, osoby, która nas bardzo inspiruje. Andre Stern nigdy nie chodził do szkoły i mówi takie zdanie: “Edukacja domowa nie polega na tym, że dziecko zamyka się teraz w domu z rodzicami. Edukacja domowa polega na tym, że dziecko wychodzi w szeroki świat, i w tym szerokim świecie spotyka ludzi w różnym wieku, zajmujących się różnymi rzeczami. Ten szeroki świat jest dla dziecka środowiskiem socjalizacji.” Tak, rzeczywiście dzieci w edukacji domowej, przynajmniej tak jak my to rozumiemy, nie siedzą cały czas w domu. Ciągle wychodzą w świat. To nie są tylko zajęcia dodatkowe, ale spotkania ze znajomymi. Mamy większą elastyczność, żeby się spotykać więcej i częściej, ale to nie muszą być tylko zorganizowane miejsca. Zwykły spacer często pokazuje, że dzieci kogoś poznają, nawiązują relacje, które czasami trwają bardzo długo.

Świetnym przykładem, żeby nie mówić tylko o naszych dzieciach, jest moja siostrzenica Lena, która wychodzi z domu i do wszystkich podchodzi, mówiąc “cześć”. To jest niezwykłe, to jest coś, o czym mówi również Andre Stern – dzieci, jeśli nie nauczymy ich kategorii, że ktoś jest “taki albo inny”, nie widzą tych różnic. Moja siostrzenica podchodzi nawet do osób bezdomnych, co jest dla mnie niezwykłe, bo dzieci nie potrzebują nawet znać tego samego języka, aby nawiązywać relacje.

Jak byliśmy w Chorwacji, codziennie spotykaliśmy grupę przedszkolną na plaży. Mimo że nasze dzieci i te dzieci nie mówiły w tym samym języku, po kilku dniach już się ze sobą bawiły. Brak wspólnego języka nie przeszkadzał w zabawie. Był to okres poza sezonem, więc byliśmy na plaży tylko my i dzieci z tego przedszkola. To pokazuje, że bariery językowe nie są przeszkodą w nawiązywaniu relacji, zwłaszcza w przypadku dzieci.

Jeszcze jeden przykład: syn naszych znajomych, który mieszka na co dzień w Szkocji, ma polskich rodziców, więc rozumie trochę polskiego, ale nie czuje się w nim zbyt pewnie, lepiej mówi po angielsku. Kiedy się z nim spotykaliśmy, nasze dzieci mówiły do niego po polsku, on odpowiadał po angielsku, ale to nie przeszkadzało im w zabawie.

Andre Stern jest postacią znaną także z filmu dokumentalnego “Alfabet”, który pokazuje kierunki, w jakich zmierzają systemy edukacji na całym świecie. Andre Stern w filmie został pokazany jako przykład dziecka wychowanego poza tradycyjną szkołą. W swojej książce “Nigdy nie chodziłem do szkoły” opisuje swoje dzieciństwo i zwraca uwagę, że socjalizacja to pytanie, które pojawia się zazwyczaj jako pierwsze. Gdy ludzie rozmawiają z nim o jego dzieciństwie, pytają, jak nawiązywał przyjaźnie i jak rozwijał kompetencje społeczne, skoro nie chodził do szkoły. Zaznacza, że szkoła nie jest jedynym miejscem, w którym rozwijają się kompetencje społeczne.

Andre Stern zwraca uwagę na to, dlaczego kładziemy tak wielki nacisk na kontakt z innymi dziećmi, gdy tymczasem dzieci potrzebują kontaktu z innymi ludźmi, którzy są w różnym wieku. Podkreśla, że dzieci szukają kontaktu z osobami, które się bawią, i niekoniecznie muszą to być dzieci. Na szczęście są jeszcze dorośli, którzy potrafią się bawić. Stern wspomina swojego mistrza, lutnika, który nauczył go budować gitary. To była osoba dużo starsza, ale stała się dla niego przyjacielem.

Andre Stern pokazuje, że dzieci mogą nawiązywać relacje w różnych przestrzeniach, podążając za swoimi zainteresowaniami. Kiedy interesował się fotografią, chodził na lekcje fotografii, gdzie nawiązywał relacje z nauczycielem i innymi dziećmi. Kiedy zajmował się obróbką metali, regularnie brał udział w zajęciach z repusowania. Miał również zainteresowania naukowe, chodził na wykłady na uniwersytecie. Ale najważniejszym przykładem jest jego relacja z lutnikiem, który pokazał mu, jak budować gitarę. Mimo dużej różnicy wieku, stali się przyjaciółmi i pozostają nimi do dziś.

W naszym życiu również widzimy, jak ważnymi osobami dla naszych dzieci są dorośli. To nauczyciel gitary naszego starszego syna, nauczycielka skrzypiec naszych córek czy osoby, które pracują w warsztacie z naszym młodszym synem. Są to osoby, z którymi dzieci budują relacje, które pozostaną na długo w ich życiu.

Ważne jest również, abyśmy jako dorośli, rodzice czy dziadkowie, doceniali swoją rolę. Dzieci potrzebują kontaktu z rówieśnikami, ale równie ważne są dla nich relacje z dorosłymi. Na przykład nasza najstarsza córka przyjaźni się z dziewczynką, która jest od niej młodsza o prawie dwa lata. Spotykają się, nocują u siebie nawzajem i razem trenują wspinaczkę. Ken Robinson podkreśla, że w szkołach ignoruje się fakt, że dzieci rozwijają się w różnym tempie. Akceptujemy to, że jedno dziecko uczy się chodzić w wieku 11 miesięcy, a inne w wieku 18 miesięcy. Ale gdy dzieci idą do szkoły, oczekujemy, że będą rozwijać się w tym samym tempie i uczyć się tego samego w tym samym czasie.

Robinson zauważa, że miejsce zamieszkania i rok urodzenia nie są najważniejszymi cechami wspólnymi dzieci, dlatego szkoły alternatywne, czy nawet innowacyjne szkoły publiczne, mogą lepiej odpowiadać na różnorodne potrzeby dzieci, umożliwiając im przebywanie w różnowiekowych grupach. To samo umożliwia edukacja domowa.

Dzieci mają różną wrażliwość i otwieranie się na inne osoby przychodzi na różnych etapach rozwoju. Czasami, wybierając przedszkole, żłobek czy szkołę, popychamy dzieci do przodu, nie zważając na to, że nie wszystkie są gotowe na otwarcie się na grupę. Warto dawać dzieciom możliwość otwierania się na nowe kontakty w ich własnym tempie.

Andre Stern wspomina, że jeśli naciągniemy gąsienicę, nie sprawimy, że zacznie rosnąć szybciej – możemy ją jedynie zniszczyć. Podobnie, jeśli nie zauważamy potrzeb dzieci i na siłę chcemy je popchnąć do przodu, nie zawsze przyniesie to dobre skutki. Ken Robinson używa tej samej metafory w swojej książce “Kreatywne szkoły”. Rozwój leży w naturze dziecka i naszą rolą jest stworzenie odpowiednich warunków. Tak samo jak rolnik tworzy roślinom optymalne warunki do wzrostu, my musimy stworzyć dzieciom odpowiednie środowisko do rozwoju. Andre Stern, Ken Robinson i Marek Kaczmarzyk mocno podkreślają, że rozwój społeczny leży w naturze dziecka, i że dzieci same nabywają kompetencje społeczne, jeśli damy im odpowiednie warunki.

Musimy zaufać dzieciom. Warto zaufać dzieciom w taki sam sposób, w jaki ufamy, że nauczą się chodzić. Tak samo jest z nawiązywaniem kontaktów – dzieci naturalnie dążą do kontaktu z innymi. Nie są czystą kartą, którą musimy napełnić. Nie musimy ich uczyć socjalizacji, bo one to mają w sobie. Musimy jedynie stworzyć im odpowiednie warunki do rozwijania tych kompetencji.

Trzecią myślą, którą chcieliśmy się podzielić, jest jeszcze jedna refleksja Andre Sterna. W zeszłym roku zorganizowaliśmy spotkanie z nim we Wrocławiu, podczas którego został zapytany o socjalizację dzieci w edukacji domowej i pozaszkolnej. Stern odpowiedział, że jeśli pytamy, w jaki sposób dzieci poza szkołą nawiązują przyjaźnie, powinniśmy się zastanowić, w jaki sposób my, dorośli, nawiązujemy przyjaźnie. Przecież my nie jesteśmy zorganizowani w jednowiekowe grupy. Relacje nawiązujemy w pracy, w aktywnościach sportowych, w hobby, w grupach znajomych, z którymi podejmujemy różne działania. To samo dotyczy naszych dzieci. Nawiązują one przyjaźnie tam, gdzie podejmują aktywności.

W tym roku, podczas wakacji, mieliśmy okazję rozmawiać z naszymi znajomymi o przyjaźniach. Wielu z nich powiedziało, że najgłębsze przyjaźnie mają z osobami ze szkoły, ale teraz, w dorosłym życiu, jest im trudniej nawiązywać relacje. My mamy trochę inne doświadczenia – nasze dzieci nawiązują znajomości, które często stają się równie głębokie jak te z dzieciństwa.

Nasze dzieci pchają nas do rozwoju, dzięki nim spotykamy nowych ludzi, którzy są dla nas ważni. W naszym życiu, poza pracą i aktywnościami sportowymi, zauważamy, że dzieci dają nam bodziec do zaangażowania społecznego, które również chcemy przekazać naszym dzieciom.

Te trzy myśli, którymi chcieliśmy się podzielić, dotyczą socjalizacji dzieci w edukacji domowej i poza tradycyjnymi szkołami. Po pierwsze, jak mówi Marek Kaczmarzyk, optymalnym środowiskiem do rozwoju kompetencji społecznych jest środowisko wioski, czyli takie, w którym są ludzie w różnym wieku. Szkoła nie jest idealnym modelem przestrzeni społecznej, chociaż kibicujemy nauczycielom i dyrektorom, którzy wprowadzają zmiany w edukacji. Edukacja domowa pokazuje, że możemy stworzyć dzieciom rozwijające się środowisko.

Po drugie, edukacja domowa nie polega na tym, że dzieci siedzą w domu z rodzicami, ale na tym, że wychodzą w świat, gdzie spotykają innych ludzi.

Po trzecie, jeśli obawiamy się, jak nasze dzieci poza szkołą nawiążą przyjaźnie i nabędą kompetencje społeczne, warto spojrzeć na nas samych. Nasze dzieci będą nawiązywać relacje tam, gdzie podejmują aktywności, podobnie jak my, dorośli.

Dziękujemy wam bardzo za wysłuchanie tego odcinka. Linki do książek i odcinków podcastu, o których wspominaliśmy, znajdziecie w opisie. Jeszcze raz bardzo dziękujemy, że zostaliście z nami do końca. Do usłyszenia następnym razem!

Dodaj komentarz