Twórczość, Zabawa

Arno Stern – Szczęśliwy jak dziecko, które maluje

“I oto znalazłeś się w Malorcie…”. W książce Szczęśliwy jak dziecko, które maluje  Arno Stern opowiada o zabawie malarskiej z perspektywy dziecka. Pokazuje, że rysowanie jest wynikiem naturalnej potrzeby i odbywa się według określonych, uniwersalnych praw. Zapraszamy do przeczytania fragmentu.

W Malorcie

Fragment książki “Szczęśliwy jak dziecko, które maluje” Arno Sterna

I oto znalazłeś się w Malorcie – Ty, dziecko tego społeczeństwa; masz za sobą liczne i spektakularne doświadczenia. Stoisz w tych czterech ścianach, przed stołem paletowym. Nic Cię nie rozprasza. To miejsce, niczym klasztorna cela, izoluje Cię od świata propozycji i zaproszeń, odcina Cię od wszystkiego, co cywilizacja przygotowała dla każdego konsumenta. Powiedziałem „cela”, ale to niewłaściwe określenie, bo nie jesteś tu sam. I to jest kwestia nadrzędna.

Jest z Tobą, w tej przestrzeni, jakieś dwanaście osób, dla których nie jesteś intruzem, tylko nowym partnerem. Masz już za sobą to, co nazywa się „doświadczeniami społecznymi”. Może chodziłeś do przedszkola, kiedy byłeś mały? Chodzisz do szkoły albo należysz do jakiegoś klubu. Te doświadczenia „uzbroiły Cię do życia”. Tak przynajmniej uważają dorośli. Nauczyłeś się bronić siebie, dzielić się, poddawać się prawu wspólnoty. A przede wszystkim doświadczyłeś efektów uczestnictwa w rywalizacji.

Rywalizowanie, nie ukrywajmy tego, to próba zastąpienia innych. Oznacza zdobywanie skutecznych środków do tego, żeby zająć ich miejsce.

W Malorcie inni nie są konkurentami i nie stanowią klanu. Są jednostkami, które rozwinęły swoją osobowość i żyją w zgodzie ze swoimi potrzebami, pośród innych, którzy również afirmują siebie, zgodnie ze swoją miarą. W Malorcie nauczyli się, że można być silnym i pewnym siebie wśród innych, a nie pomimo nich, czy wręcz wbrew nim. To doświadczenie zdolne jest zmienić ich nastawienie we wszystkich dziedzinach życia.

Dla tych, którzy są obecni w Malorcie, jest rzeczą normalną, że każdy kreśli na kartce kształty formulacyjne. Nie dziwi ich to. Jeden rysuje drobne szczególiki i ślęczy nad jednym obrazem przez całe tygodnie, inny ciągnie pędzlem z rozmachem przez całe metry kwadratowe papieru… To normalne, każdy to dostrzega, nikt się temu nie dziwi. Nikt nie czuje stresu jak przy tworzeniu dzieła. Normalność aktu formulacji – tak jak praktykowanie języka właściwego danemu obszarowi, gdzie nie budzi to niczyjego zdziwienia – stymuluje jej pojawienie się u każdego.

Gdyby ktoś się temu dziwił – choćby okazując to bez słów – jego zdziwienie wydałoby się zupełnie nie na miejscu.

A to właśnie dlatego, że w Malorcie nikt nie ma pretensji do śladu o to, że zamiast być sztuką, jest formulacją. I w ten sposób ślad nie budzi żadnych uczuć nie tylko u innych, ale nawet u osoby, u której się objawia – nie czuje ona ani dumy, ani gniewu.

Ludzie pytali mnie, czy zdarza się, że dzieci drą swoje rysunki. Myślą o uczniu niezadowolonym z osiągniętych rezultatów. Myślą obiegowymi kategoriami sukcesu i porażki. Nie wyobrażają sobie, by ślad mógł rodzić się z bezdyskusyjnej potrzeby i mieć charakter absolutny. Trudno im mnie zrozumieć, kiedy mówię o formulacji, która jest poza jakimkolwiek wartościującym osądem.

Ludzie pytają mnie: „Czy zdarza się, że dzieci – a szczególnie dorośli – wybuchają płaczem?”. „Ale z jakiego powodu?” – „Choćby z powodu tego, co wyrażają!”. To kolejne błędne wyobrażenie tego, co dzieje się w Malorcie. To, co dana osoba wyraża, nie jest ani bolesne, ani radosne. To ślad organicznej potrzeby. Ta potrzeba jest naturalna i nie ma w niej nic wyjątkowego. Nie jest wynikiem żadnych szczególnych okoliczności. To dlatego ślad nie może być zinterpretowany ani przez chętnego do pomocy gorliwca, ani przez osobę, której dotyczy. Nie jest ani odbiciem codziennego życia, ani nawrotem wypartych treści bądź uczuć.

_____________

Szczęśliwy jak dziecko, które maluje

W książce Szczęśliwy jak dziecko, które maluje Arno Stern opowiada o zabawie malarskiej z perspektywy dziecka. Pokazuje, że rysowanie jest wynikiem naturalnej potrzeby i odbywa się według określonych, uniwersalnych praw.

Tę książkę polecamy szczególnie rodzicom, wychowawcom i nauczycielom. Dzięki niej z pewnością już zawsze będziemy patrzeć inaczej na rysunki dzieci.

  • Szczęśliwy jak dziecko, które maluje, bo czynność kreślenia daje nieskończoną przyjemność.
  • Wolny jak dziecko, które maluje, bo malując dziecko uświadamia sobie swoje możliwości.
  • Zdolny jak dziecko, które maluje, bo zabawa kreską rozwija niespodziewane umiejętności. 

– Arno Stern

Dodaj komentarz