Odcinek 20
Jak wygląda typowy tydzień dzieci w edukacji domowej? Skoro dzieci nie chodzą do szkoły, to czym zajmują się w ciągu typowego dnia albo typowego tygodnia?
W tym odcinku będziemy starali się odpowiedzieć na te pytania przez to, że podzielimy się naszym doświadczeniem. Chcemy powiedzieć Wam o tym, jak wygląda typowy dzień czy typowy tydzień w naszej rodzinie, w jaki sposób on się zmienia, jak nasze dzieci się uczą i ile czasu poświęcają na naukę, jakie widzimy największe wady i trudności w tej drodze, a jakie największe zalety i wartości.
- 14. Blaski i cienie edukacji domowej – mama pięciorga dzieci, które nigdy nie chodziły do szkoły
- 10. TheBigFiveFamily – o edukacji w podróży, uczeniu dzieci, co w życiu ważne i sięganiu po marzenia
- 6. Jak łączyć edukację domową z pracą?
📚 Książki:
- I nigdy nie chodziłem do szkoły, André Stern
- Rytmy i rytuały dzieci, André Stern
- Kreatywne szkoły, Ken Robinson
- Strefa napięć, Marek Kaczmarzyk
📬 Jeśli chcesz otrzymywać cotygodniowe informacje o ciekawych wydarzeniach, spotkaniach, książkach, kursach podcastach i innych inicjatywach, które mogą być dla nas rodziców wsparciem w edukacji, rodzicielstwie i rozwoju, zapraszamy do naszego newslettera: https://wydawnictwoelement.pl/newsletter/
W tym odcinku usłyszysz:
- Jak wyglądają poranki w naszym domu?
- Czy wszyscy wstają o tej samej porze?
- O rytmach i rytuałach naszych dzieci.
- Czy w czasie roku szkolnego nasz dzień wygląda inaczej?
- O roli aktywności fizycznej w codziennym harmonogramie dzieci.
- Jak wyglądają nasze wieczory?
- Jak wygląda uczenie się w naszej rodzinie?
- O rozwijaniu pasji dzieci w edukacji domowej.
- Dlaczego elastyczność i dobra organizacja pracy rodzica jest tak ważna w edukacji domowej?
- Z jakimi trudnościami spotykamy się w edukacji domowej|?
- O wartościach płynących z edukacji domowej.
Posłuchaj
Jak wygląda dzień dziecka w edukacji domowej? Jeśli dzieci nie chodzą do szkoły, to czym przez cały dzień się zajmują? To jest pytanie, które słyszymy dosyć często jako rodzice czwórki dzieci, które nie chodzą do szkoły. I takie pytanie zadają zarówno osoby, które jakoś interesują się edukacją domową, jak i te, które już są w edukacji domowej i próbują jakoś ten dzień sobie zorganizować, bo naszym zdaniem pytanie o dzień dziecka w edukacji domowej czy typowy tydzień dziecka w edukacji domowej jest pytaniem o tydzień czy dzień całej rodziny, dlatego że edukacja domowa to jest droga dla całej rodziny i wymaga zorganizowania czasu dla całej rodziny. I dzisiaj chcemy przede wszystkim podzielić się naszym doświadczeniem. Postaram się jakoś opowiedzieć wam jak wygląda nasz typowy dzień czy typowy tydzień z takim chyba pierwszym najważniejszym zastrzeżeniem, że to nie jest żadna stała, że to jest coś co ciągle się zmienia i trzeba jakoś ciągle dostosowywać. I druga myśl, którą trzeba chyba powiedzieć na samym początku jest taka, że właściwie trzeba by odpowiedzieć na to pytanie osobno w odniesieniu do każdego członka naszej rodziny. bo dzień każdego z naszych dzieci wygląda trochę inaczej.
Dzieci mają różne swoje rytmy, rytuały, różne zajęcia, którymi się zajmują, dlatego to nie jest jakiś uniwersalny schemat.
Fajnie, że już we wstępie wspomniałeś o rytmach i rytuałach, dlatego że tak jak Andre Stern pisze w książce Rytmy i Rytuały Dzieci, to właśnie rytmy i rytuały mogą nadawać strukturę dzieciństwu. Mam wrażenie, że właśnie tak jest u nas, to właśnie rytmy i rytuały pojawiają się zamiast lekcji. Te rytmy i rytuały zmieniają się, tak jak zauważyłeś, zmieniają się pod wpływem pór roku, mam wrażenie, ale zmieniają się też ze względu na potrzeby naszych dzieci.
O Andre Sternie będziemy chcieli w tym odcinku powiedzieć trochę więcej, bo był dla nas chyba taką pierwszą inspiracją dotyczącą edukacji domowej jeszcze zanim mieliśmy swoje dzieci. On w książce i nigdy nie chodziłem do szkoły ma taki cały rozdział zatytułowany typowy tydzień i dzisiaj jak patrzę na ten rozdział to widzę takie odbicie dzieciństwa naszych dzieci.
To może zacznijmy od poranka. Nasze dzieci wstają o różnych porach. Pierwsi zazwyczaj budzą się chłopcy, to znaczy nasz syn sześciu i pół letni oraz ośmiolatek. Zazwyczaj ten młodszy budzi starszego brata, bo potrzebuje kompana do zabawy. Chłopcy zazwyczaj bawią się Lego. Potrafią się bardzo długo bawić. Był taki czas, kiedy jeszcze przed zabawami w Lego było czytanie. Potrafili czytać do momentu, aż kolejni Pozostali członkowie rodziny się obudzą.
Gdzieś w międzyczasie budzi się Alek. Później budzę się ja albo nasza młodsza córka, 4,5- latka, która od jakiegoś czasu robi śniadanie dla całej rodziny.
Właśnie jeżeli o tego naszego ośmiolatka chodzi, to też w tych jego porankach dla mnie jest takie znamienne to, że on często rano, jeśli nie bawi się klockami, jeżeli czegoś nie buduje, to zwykle to ich bawienie się lego wynika stąd, że chłopcy Budują jakieś duże konstrukcje z Lego, którymi po prostu bawią się potem przez wiele dni. Ostatnio budowali jakiś wielki okręt. Wcześniej budowali zamki i rycerzy. No więc oni od razu, odkąd wstaną, chcą wrócić do tej zabawy. Ale też poranek jest takim czasem, kiedy nasz starszy syn, ośmiolatek, potrafi sam z siebie grać na gitarze. On uczy się grać na gitarze, ma lekcje, to jest też część jego rytmu tygodnia i często w ciągu dnia raczej nie ciągnie go do tego instrumentu i nam trudno by go było zaciągnąć do tego, żeby pograł, ale właśnie rano potrafi sam z siebie wziąć gitarę i zacząć grać. Nie zawsze jest to komfortowe, bo robi to często jeszcze przed siódmą rano, więc już wtedy potrafią zaczynać się nasze troski o spokój sąsiadów, ale widać, że on wtedy ma taki czas, że jest skupiony, że sprawia mu to przyjemność.
Tak, zgadza się. Nasz syn lubi grać albo rano na gitarze, albo wieczorem. Też kiedy po prostu ma taką spokojną głowę, to właśnie lubi chwycić za instrument. Nasza młodsza córka, tak jak już wspomniałam, od jakiegoś czasu robi śniadanie. Wcześniej były takie momenty, że chłopcy przygotowywali śniadanie. Nasza starsza córka, chyba zaczęła się od naszej starszej córki, która gdzieś tam postanowiła, że będzie przygotowywała śniadanie dla całej rodziny. Oczywiście to nie jest przygotowanie od początku do końca, ale młodsza córka właśnie sama siebie opróżnia zmywarkę, rozkłada talerze, często też robi lemoniadę dla całej rodziny, co wiąże się też z pewnymi wadami, bo czasami się śmieję, że zanim wstanę już mam coś do posprzątania, ale jednak staram się widzieć te dobre chęci, Czasami chłopcy pomagają przy robieniu lemoniady i wybiegają na podwórko po świeże listki
Czasem do tego zerwą jakiś kwiatek albo wrzosy i przygotują mały bukiecik, to jest miłe. A ostatnia zazwyczaj wstaje nasza najstarsza córka. Ona rzeczywiście chodzi spać najpóźniej, trochę później od rodzeństwa. Ale ja mam takie wrażenie od dłuższego czasu, że ona ma po prostu większą potrzebę snu. Ona śpi dłużej niż pozostali. Widać, że tego potrzebuje. Ona po wstaniu to już od długiego czasu czyta. I to była nasza obserwacja już kilka lat temu, jak ona miała jeszcze Wydaje mi się między czwartym a piątym rokiem życia, kiedy interesowały ją litery i uczyła się czytać, to widzieliśmy, że to był czas, kiedy ona uczyła się czytać.
To znaczy ona brała książkę po wstaniu z łóżka i potrafiła przez godzinę czy półtorej, to było dla nas dużym zaskoczeniem, że jednak tak małe dziecko potrafi w skupieniu tak długo czytać. Ona wtedy jeszcze robiła to na głos, więc było słychać po prostu za drzwi, że ona sobie czyta. I nadal, zazwyczaj po wstaniu z łóżka, my często zastanawiamy się czy ona jeszcze śpi, czy wstała, czemu jej jeszcze nie ma, a ona już czasem od godziny, czasem dłużej czyta książkę.
Więc zazwyczaj przychodzi na śniadanie już gotowe. Zaraz po śniadaniu jest też taki moment w miarę spokojny, kiedy każdy z dzieci ma swoje zajęcie. Więc to jest też czas na moje małe rytuały. Dzieci w tym czasie albo właśnie bawią się kluckami Lego. Nasza młodsza córka już od dłuższego czasu robi laurki dla całej rodziny. Bardzo dużo rysuje, ale też pisze. Laurki zazwyczaj są podpisane dla kogo, więc wtedy prosi nas o pomoc, żeby napisać dla kogo jest ta laurka. Ona później przepisuje.
Ma cztery lata, bo nie wiem, czy to powiedzieliśmy, czy nie. A z kolei nasza najstarsza córka, dziewięcioletnia, często właśnie w tym takim momencie po śniadaniu gra na instrumentach, albo na skrzypcach, albo na pianinie. I widzimy, że to jest jakiś taki rytuał urodzinny. Myśmy tego nie wprowadzali, że po śniadaniu oni jeszcze wracają do swoich zajęć. Że jeszcze przez około godzinę, półtorej jest taki czas, że oni chcą się zająć czymś sami. To jest też dla Dominiki czas na to, żeby pracować.
Tak. Oprócz tych moich małych rytuałów, które są raczej szybkie, to jest też czas na pracę. Po tym czasie już wyraźnie jest odczuwalne to, że dzieci potrzebują wyjść z domu. Potrzebują ruchu.
Zastrzegłam, że czasami te momenty właśnie takie spokojne przyciągają się. Także bez ingerencji można byłoby do godziny 12 coś zrobić. To znaczy to jest czas kuszący dla mnie, że mogłabym więcej popracować. Ale już jakoś nauczyłam się, doświadczyłam tego, że lepiej nie przeciągać tego czasu swobodnej zabawy, tylko lepiej właśnie wyjść na dwór. Dzieci bardzo potrzebują aktywności fizycznej i właśnie patrząc się na nasze dzieci widzę jak bardzo. I czasami nawet ja przerywam ten moment zabawy z zachętą, żeby właśnie wyjść gdzieś na dwór do jakiejś aktywności fizycznej, bo wiem, że tego potrzebuję. że bez tej aktywności fizycznej później ta atmosfera się zagęszcza, zagęszcza.
Warto też powiedzieć, nagrywałem ten odcinek jeszcze w okresie wakacji, więc ten rytm dnia i tygodnia jest trochę inny. W tygodniu nasze starsze dzieci, które są w nauczaniu początkowym, dwa razy w tygodniu chodzą do swojej szkoły. To nie jest tradycyjna szkoła z podziałem na lekcje i przedmioty, to jest miejsce dla taka społeczność dzieci i rodzin w edukacji domowej, gdzie oni mają różne aktywności, które sobie wybierają w ciągu dnia. Myślę, że tutaj nie będziemy chyba na razie wchodzić w szczegóły, ale będziemy też chcieli za chwilkę powiedzieć trochę o uczeniu się. Natomiast nasze dzieci, te starsze też są jeszcze w nauczaniu początkowym. Widzimy, że dzieci w tym wieku naprawdę bardzo potrzebują ruchu i przychodzi mi do głowy ta myśl Kena Robinsona, który zwraca uwagę na to, że dzieci nawet małe są już od pierwszej klasy sadzane w ławkach i muszą siedzieć przez 45 minut. Widzimy po naszych dzieciach jak potrzebny jest im ruch i jak uczą się też i rozwijają dzięki ruchowi.
Tak, ta aktywność fizyczna jest też potrzebna właśnie do uczenia się, zwyczajnie do uczenia się. Z jednej strony tak, podczas aktywności fizycznej uczą się, rozwijają, ale też żeby właśnie miały tą koncentrację, potrafiły w skupieniu coś zrobić, potrzebują wcześniej właśnie poruszać się. I mamy takie doświadczenie, że właśnie dając im ten czas na ruch, później mogą bardzo długo spędzać czas nad robieniem swoich projektów, nad czytaniem, pisaniem i to wtedy nie wymaga od nas właśnie takiego stania i mówienia, że teraz usiądź, zrób coś, poucz się, tylko dzieci właśnie, które są już po tej aktywności, kiedy ta aktywność fizyczna, ta potrzeba ruchu jest zaspokojona, one naturalnie same siadają i zajmują się swoimi zajęciami.
W toku naszego takiego regularnego tygodnia w roku szkolnym dzieci popołudniami mają różne aktywności. Każde z nich ma inne.
Pierwsze zajęcia jakie pojawiły się to właśnie nauka gry na skrzypcach u naszej najstarszej córki i wspinanie. Wspina się razem z bratem i młodszym rodzeństwem. Oprócz tego właśnie młodsza córka podpatrzyła u starszej grę na skrzypcach i również dołączyła i uczy się grać na skrzypcach. Młodszy syn z kolei zapragnął grać na gitarze. Nasz najmłodszy syn z kolei jest wielkim fanem majsterkowania. Jeżeli tylko mógłby, to spędzałby godziny w warsztacie.
Więc Dominice udało się znaleźć dla niego warsztat. To naprawdę nie było łatwe, ale znalazła warsztat, w którym można wykonywać różne prace ręczne, piłować, szlifować, wkręcać i przybijać. I to jest coś, co on naprawdę bardzo lubi robić, więc południa w tygodniu są u nas podyktowane tymi zajęciami naszych dzieci. Oprócz tego dochodzi jeszcze piłka nożna, pływanie, akrobatyka. I jest to dla nas też dosyć duże wyzwanie, żeby ten czas im zorganizować, żeby każdemu z nich dać możliwość zajmowania się tym, czym chce się zajmować i żeby ich tam po prostu fizycznie dowieźć.
Mam wrażenie, że z jednej strony tak, to jest wyzwanie, ale z drugiej strony edukacja domowa właśnie daje tą możliwość, że dzieci mają tą chwilę oddechu, mają ten czas na właśnie rozwijanie pasji, sama chodząc do zwykłej publicznej szkoły. Po szkole miałam szkołę muzyczną, więc to, mam wrażenie, było dużo trudniejsze i dla mnie, i dla rodziców, ale przede wszystkim dla mnie jako dziecka. Żeby połączyć te aktywności, to było duże zmęczenie często, przez co mniejszą frajdę czułam.
Chciałem jeszcze powiedzieć o rytmie naszych wieczorów, bo nasze wieczory dość szybko nabrały takiego charakteru, właśnie takiego rytuału, który doceniliśmy chyba później dzięki książce Andre Sterna, właśnie Rytmy i Rytuały Dzieci. Rytuał zaczął się od tego, że kiedy ja kładłem spać naszą najstarszą córkę, kiedy jeszcze była bardzo mała, to grałem i śpiewałem jej na gitarze. Potem, kiedy kolejne dzieci rosły i już przestały zasypiać z mamą, tylko zaczynały zasypiać same, no to wszyscy zaczęliśmy brać udział w tym rytuale takim, że dzieci o jednej porze jedzą kolację, o jednej porze się myją i idą do swojego pokoju czy do swoich pokoi. Mamy ten czas na to, żeby wspólnie grać na gitarze albo śpiewać, albo już od jakiegoś czasu jest to przeplatane czytaniem, kiedy zainteresuje ich jakaś Książka, no to dużo bardziej zależy im na tym, żeby poczytać. Natomiast tu też jest jakiś obszar do konfliktów, ponieważ niejednokrotnie zdarza się, że interesują ich w tym samym czasie różne książki, więc trzeba jakoś dokonać wyboru tego, co czytamy. Natomiast jest to taki też czas wspólny, taki… czas, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Oni nie chodzą potem spać o jednej porze.
Młodsze dzieci zasypiają wcześniej, starsze potrafią jeszcze czymś się bawić. Chłopcy często wracają jeszcze do swoich zabaw klockami Lego. Natomiast jest taki wspólny moment, który od wielu lat już praktykujemy i który też jakoś ustawia nam ten plan naszego dnia.
Na początku powiedziałaś, że trudno mówić w naszym przypadku o takim typowym dniu edukacji domowej, dlatego że ten dzień troszkę się różni u każdego członka naszej rodziny. I to też bierze się stąd, że każdy z naszych dzieci w inny sposób uczy się, ma inne preferencje. I już jakiś czas temu zauważyliśmy, że właśnie nasz syn starszy, ośmiolatek, potrzebuje bardzo dużo ruchu. Dopiero później właśnie, kiedy ta potrzeba ruchu jest zaspokojona, potrafi bardzo długo uczyć się sam czytać, pisać. Czasami nawet właśnie wieczorem to jest taki dla niego moment, kiedy potrafi w skupieniu właśnie sam czytać, sam pisać. Nasza córka z kolei właśnie woli w ciągu dnia, ale czasami właśnie też nie kładzie się od razu spać, tylko do późna czyta.
Skoro powiedziałaś już o uczeniu się, to chciałem kilka takich naszych myśli dotyczących uczenia się też tutaj przywołać, dlatego że często, kiedy myślimy o edukacji domowej, to zastanawiamy się nad tym, kiedy dzieci się uczą. My w tej chwili nie mamy w naszym rytmie dynia i tygodnia takiego czasu przeznaczonego na Musimy na samym początku powiedzieć, jak rozumiemy uczenie się, bo chyba od tego trzeba zacząć. Kiedy ludzie nas pytają, kiedy nasze dzieci się uczą, to mają na myśli uczenie się takie szkolne. Kiedy oni opanowują podstawę programową. Dla nas opanowywanie podstawy programowej nie jest tożsame z uczeniem się. Dzieci uczą się przy wszystkim, co robią. Dzieci uczą się każdej aktywności, uczą się od wszystkich ludzi, którzy spotykają na swojej drodze i mówiliśmy o tym już w tym podcaście i o tym pisze Ken Robinson w swoich książkach. Pisze o tym w książce Kreatywne Szkoły, gdzie ma cały rozdział zatytułowany Uczniowie z natury, gdzie pisze, że dziecko nie może się nie uczyć.
Andre Stern bardzo dobrze o tym mówi, że dopóki nie rozdzielimy zabawy od uczenia się, to ta nauka będzie cały czas przeplatała się z zabawą. I takie jest właśnie nasze doświadczenie. Obserwując dzieci widzimy, że podczas zabawy uczą się tego wszystkiego, czego uczą się dzieci w szkole, przy ławkach.
W książce i nigdy nie chodziłem do szkoły, Andre Stern właśnie pisze takie zdanie, że dzieci uczą się wszystkiego w taki sam sposób, w jaki uczymy się języka ojczystego. Ken Robinson niezależnie od Andre Sterna powołuje się na ten sam przykład, że nie siadamy z dziećmi przy stole, kiedy mają dwa i pół, trzy lata i nie uczymy ich języka. Dzieci uczą się języka, bo są w niego zanurzone i dzieci Zdaniem Kenna Robinsona, zdaniem Andres Terna, zdaniem Marka Kaczmarzyka, neurobiologia uczą się, kiedy są zanurzone w jakichś aktywnościach. Marek Kaczmarzyk bardzo dużo pisze i mówi o tym, w jaki sposób uczy się mózg, więc kiedy my myślimy o uczeniu się naszych dzieci, to widzimy, że one uczą się przez cały czas. Natomiast wiemy, że pojawia się takie pytanie o to, kiedy dzieci opanowują to, co muszą opanować, bo dzieci w edukacji domowej muszą przygotować się do tych egzaminów klasyfikacyjnych. muszą opanować podstawę programową. Więc wracając do tej pierwszej myśli, w tej chwili nie mamy takiej potrzeby, żeby dzieci w programie dnia czy tygodnia miały jakiś wydzielony czas na to, żeby opanowywać podstawę programową.
Ale z drugiej strony właśnie staramy się stwarzać możliwość do tego właśnie uczenia się poprzez zabawę, więc w naszym życiu codziennym, życiu naszych dzieci jest masa książek. Bardzo dużo czasu poświęcają czytając, oglądając książki. Dużo czasu spędzają na grach, takich grach, które gdzieś tam właśnie przy okazji pojawia się element liczenia, czy właśnie takich logicznych elementów. I widać już właśnie u naszej najmłodszej córki, czterolatki, która poprzez te gry świetnie właśnie i dodaje, i odejmuje. Dzieci też uczą się języka angielskiego. Bardzo im się spodobała taka aplikacja, gdzie mogą właśnie Nawet przez 5 minut dziennie uczyć się języka i widzimy właśnie, że wystarczy takie 5 minut, ale codziennie. To też myślę, że o tym powiemy, że ta właśnie codzienność, czy może taki rytuał, który jest powtarzany codziennie, wpływa doskonale na ten proces uczenia się. Widać ten rozwój.
Tak, ja myślę, że warto jeszcze tutaj dodać, jak mówiliśmy o tym, jak mniej więcej wygląda nasz dzień, to warto chyba dodać o takich aktywnościach, które dzieci mają same z siebie. Andre Stern właśnie w książce Nigdy nie chodziłem do szkoły opisuje ten swój typowy tydzień, który był wytyczony jego regularnymi aktywnościami. Andre Stern regularnie malował w pracowni malort swojego ojca, zajmował się muzyką, zajmował się repulsowaniem, czyli obróbką metali. Miał zajęcia z tańca, miał zajęcia z ceramiki. On tam opisuje, tych zajęć miał naprawdę dużo, ale pisze też o tym, o czymś co nazywał improwizacją. I on przez improwizację rozumie zajmowanie się swoimi projektami. Dla jego projekty były bardzo różne. Jednego razu wymyślił sobie, że zbuduje swój własny aparat fotograficzny.
Fotografia była pasją jego i częścią jego życia. Mówi, że odkąd pamięta i tak jest do dzisiaj. Wymyślił, że zbuduje swój własny aparat fotograficzny i przez dni, tygodnie zajmował się budowaniem swojego aparatu. Innym razem było to tworzenie swojego magazynu motoryzacyjnego, co zajmowało go przez długi, długi czas. Pisze też o tym, jak ważną częścią jego życia była literatura. W jego domu zawsze było mnóstwo książek i bywały okresy, że był przez całe dnie pochłonięty przez książki, przez cały ten czas, którego nie spędzał na tych swoich regularnych aktywnościach.
Widzimy, że nasze dzieci podobnie mają. Rzeczywiście jest ten czas improwizacji, czy może bardziej my nazywamy czas tworzenia ich projektów. Już wspominaliśmy zarówno tutaj w podcaście naszym, jak i w różnych publikacjach naszych, że nasze dzieci Już od bardzo długiego czasu tworzą swoje książki. To jest dalej aktualne. Nie przestało się interesować książkami. I te projekty z biegiem czasu rozwijają się. Robią się coraz bardziej takie profesjonalne. To już nie są okładki rysowane pisakami czy kredkami, tylko dzieci chcą projektować w programach graficznych.
Nasza córka dalej starsza tworzy audiobooki. Dzieci lubią od czasu do czasu przygotowywać jakieś przedstawienia dla rodziny. I też właśnie my widzimy i nasza rodzina jak te przedstawienia się rozwijają. Są coraz bardziej zaangażowane, coraz więcej elementów pojawia się w nich. Są napisane scenariusze przez nasze dzieci, ale też są jakieś takie elementy nagrywane wcześniej.
Tak, ostatnio odbyło się przedstawienie w 10 aktach, które trwało chyba ponad godzinę. Nasza córka potrafi ostatnio skomponować swoją melodię do przedstawienia. To są wszystko rzeczy, którymi oni zajmują się w tym swoim tak zwanym wolnym czasie. Chłopcy zajmują się często budowaniem czegoś. To nie musi być źle, bo oni czasem budują swoją bazę w ogródku albo kopalnie wymyślają. To są rzeczy, które potrafią ich zajmować przez cały dzień, czasem przez kilka dni, a czasem przez dłuższy okres czasu.
Tak jak już wcześniej wspomniałam, te rytmy i rytuały naszych dzieci zmieniają się, mam wrażenie, tak jak pory roku. Wiosną i latem potrzebują więcej tego czasu na świeżym powietrzu, więcej aktywności fizycznych. Często właśnie nasz plan, rytm dnia Zmienia się przez to i zaraz po śniadaniu ruszamy gdzieś na jakąś wyprawę rowerową albo gdzieś w plener. Z kolei właśnie jesienią i zimą dzieci częściej chcą pracować gdzieś przy stole, tworzyć swoje projekty, ale też czasami same z siebie biorą te ćwiczenia, które dostają czy podręczniki i rozwiązują godzinami zadania jak łamigłówki.
Więc z całą pewnością nasze dzieci uczą się przy wszystkim co robią. Mamy też taką świadomość, że kiedy będą starsze i kiedy pójdą już do kolejnych klas, to będą potrzebowały poświęcić czas na opanowanie podstawy programowej. I myślę, że tutaj możemy powiedzieć tylko tyle, że doświadczenie rodzin w edukacji domowej jest takie, że dzieci potrzebują znacznie mniej czasu na opanowanie podstawy programowej. Często pojawia się takie pytanie, w porządku, jak dzieci w edukacji domowej nauczą się czytania i pisania, to często potrafimy sobie wyobrazić, że mogą się tego nauczyć po prostu swobodnie się bawiąc, ale w jaki sposób opanują fizykę, chemię. Jeżeli was to interesuje, to myślę, że odeślemy was do czternastego odcinka naszego podcastu do naszej rozmowy z Anią Marszałek. Ania Marszałek jest mamą piątki dzieci, które nigdy nie chodziły do szkoły i ona opowiada dużo o tym, w jaki sposób jej dzieci opanowują właśnie fizykę i chemię, między innymi. Przypomniało mi się też, że Andre Stern właśnie jeżeli chodzi o te przedmioty już takie zaawansowane, uczył się ich przy okazji, przez wiele lat pasjonował się informatyką. i chodził na zajęcia z informatyki, to wymagało dodatkowego aparatu matematycznego, więc niezależnie od zajęć z informatyki, chodził też na zajęcia z matematyki i to jest jeden z przykładów na to, w jaki sposób dzieci kierowane swoim entuzjazmem i tym, co je interesuje, uczą się wiedzy, która jest im potrzebna do tego.
Tak, fizyka, chemia jest jeszcze przed nami, ale już teraz gdzieś staramy się dzieciom opowiadać o tym, że właśnie jeżeli mają jakieś projekty, jeżeli coś wymaga więcej czasu, to dobrze właśnie zaplanować to sobie. Więc robimy takie przygotowania, czy może podpowiadamy, że właśnie można zarządzać tym czasem. Myślę, że to jest coś bardzo ważnego. Ken Robinson o tym mówił. że edukacja to nie tylko właśnie zdobywanie takiej wiedzy teoretycznej, ale to też przygotowanie dzieci na przyszłość.
To skoro nawiązałaś do zarządzania czasem, to myślę, że tego nasze dzieci najlepiej uczą się na naszym przykładzie, dlatego że my jesteśmy do tego zmuszeni, czy chcemy, czy nie chcemy. Tak jak powiedzieliśmy na początku, edukacja domowa to jest droga dla całej rodziny i typowy tydzień dziecka w edukacji domowej jest nierozerwalnie związany z typowym tygodniem rodzica w edukacji domowej. Dla nas, jako dla osób, które prowadzą swoją działalność, swoją urodzinną firmę wspólnie i wspólnie wychowują dzieci w edukacji domowej, musimy uczciwie powiedzieć, że to jest ogromne wyzwanie organizacyjne, którego ciągle się uczymy. To znaczy, ja z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że mój dzień pracy musi być zaplanowany i zrealizowany zgodnie z planem w bardzo ścisły sposób, ponieważ w przeciwnym razie nie mam szansy zrobić tego, co mam do zrobienia. Albo nie zdążę z tym, co mam do zrobienia w pracy, albo nie zdążę zająć się dziećmi wtedy, kiedy będę musiał się nimi zająć. Więc ta nasza droga zmusza nas do.
Bycia zdyscyplinowanym, Do bycia elastycznym to jest chyba drugi aspekt, że właśnie decydując się na edukację domową cały czas musimy, znaczy musimy, chcemy, chcemy towarzyszyć naszym dzieciom, co jest związane też z tym, że właśnie musimy być elastyczni, musimy tak planować edukację. rozwijanie pasji naszych dzieci, żeby wygospodarować też czas na pracę, to już troszeczkę gdzieś tam nawiązujemy może do wad czy może takich trudności bardziej, czy wyzwań. Ja też swój czas poświęcam dzieciom, więc mam świadomość tego, że mogłabym pracować więcej, ale świadomie decyduje się, że ten czas chcę przekazać dzieciom, bo wiem, że one potrzebują mnie teraz.
Dla mnie z kolei motywacją do tego, żeby wstać wcześnie rano i zająć się pracą wcześnie rano jest to, żebym mógł po południu poświęcić czas dzieciom i spędzić z nimi czas. Więcej o łączeniu edukacji domowej z pracą mówiliśmy w szóstym odcinku naszego podcastu. Linki do tych odcinków znajdziecie w opisie. Natomiast nawiązałaś też do wad i trudności. związanych z taką drogą. Chcieliśmy o kilku takich rzeczach wam powiedzieć, które widzimy w naszym życiu. Pierwsza jest taka, że nie zawsze udaje się to tak precyzyjnie wszystko zaplanować i zrealizować i nie wszystko udaje się zrobić.
Czasami jest to wyścig z czasem albo doświadczamy po prostu brak tego czasu. Czasem jakieś czynniki zewnętrzne sprawiają, że nasz typowy dzień czy typowy tydzień czy nasz plan się zaburza. Choćby takie czynniki jak choroby, które w przypadku czwórki dzieci potrafią się przeciągać i to powoduje, że dzieci nie mogą uczestniczyć w swoich regularnych zajęciach, że my mamy mniej czasu na pracę.
I potrzebujemy tego czasu, żeby właśnie wrócić powoli do tych naszych rytmów i rytuałów, do takiego normalnego trybu funkcjonowania. I czasem to właśnie wymaga tygodnia czy dwóch, żeby właśnie wrócić powoli do tego. Ale właśnie te rytmy i rytuały, te takie zajęcia, które mamy stałe, mam wrażenie, tak jak właśnie już wspomnieliśmy, jak wspomina Andrzej Stern, dają właśnie taką stabilizację, punkt zaczepienia. On też pomaga nam wracając z wakacji czy z jakichś wyjazdów. Przez wakacje mieliśmy taki intensywny czas, kiedy tych wyjazdów było dużo i aż właśnie nasze dzieci pytały się, kiedy wrócimy do domu, bo chcą zacząć robić to, co zazwyczaj robią.
Myślę, że taką trudnością jest też, może to dziwnie zabrzmi, ale trudnością jest też bycie otwartym na zmiany, byciem czujnym na zmiany, bo w edukacji domowej nie jesteśmy w stanie zaplanować całej edukacji naszych dzieci na kilka lat do przodu. Musimy być otwarci na wszelkie zmiany, to znaczy na zmiany ich rytmów i rytuałów dnia, tego o której chodzą spać, o której rano się budzą, tego kiedy te ich zainteresowania się zmieniają i kiedy jakieś rozwiązanie, które jeszcze przez parę miesięcy działało, teraz przestaje działać i musimy stale tworzyć ten nasz i organizować ten nasz rytm dnia i tygodnia na nowo.
Tak, już wspominaliśmy tutaj Kena Robinsona i jego stwierdzenie, że edukacja to jest rodzaj kreatywnego działania i tak właśnie czujemy. Rzeczywiście wymaga to od nas otwartości. Czasami miałoby się ochotę mieć taką stagnację, czy może mieć coś właśnie takiego zaplanowanego. Coś, co by się nie zmieniało, ale widzimy też, że to jest przygoda, która nas gdzieś tam ciągnie do przodu, odkrywa nowe możliwości, których pewnie byśmy nie poznali, do których byśmy pewnie nie doszli, gdybyśmy nie wybrali właśnie takiej drogi.
Jeszcze jedną taką trudnością, która przychodzi mi do głowy, jest jakaś taka przestrzeń na konflikty. Przypomina mi się rozmowa, którą nagraliśmy z Kasią i Robertem z The Big Five Family. Pozdrawiamy. Których serdecznie pozdrawiamy. Którzy podróżują kamperem przez świat i w tej naszej rozmowie mówili o tym, że jeżeli piątka ludzi żyje na małej przestrzeni, no to te konflikty się pojawiają. I u nas też te konflikty się pojawiają, ale czasem potrafią pojawiać się już bardzo wcześnie rano. Czasem to też bardzo uczy nas i wyczula na etapy rozwojowe naszych dzieci. To znaczy widzimy, że czasem te emocje się nagromadzają.
Widzimy, że już nasze starsze dzieci nie są jeszcze nastolatkami, ale przechodzą ten etap przednastoletnim, o którym też fajnie opowiada Marek Kaczmarzyk, że rzeczywiście te zmiany gdzieś tam już się pojawiają.
Myślę, że jest tak, że jeśli cała rodzina opuszcza dom wcześnie rano i spotykają się z powrotem po południu, to jest to pewnie trochę inaczej, kiedy dzieci wychodzą do szkoły, rodzice do pracy. W naszym przypadku przez dużą część dnia jesteśmy wszyscy na jednej przestrzeni i tak wymaga to od nas uczenia się, radzenia sobie z konfliktami, które siłą rzeczy się pojawiają. Ale pomimo tych wad i trudności widzimy znacznie więcej zalet na tym etapie, na którym jesteśmy.
Widzimy, jak nasze dzieci rozwijają się. Możemy już teraz właśnie powiedzieć, jakie są ich talenty. Dla mnie to właśnie jest takie niesamowicie budujące i o tym marzyłam troszkę, czytając książkę Andresterna i nigdy nie chodziłam do szkoły. Czytałam tę książkę i myślałam, wow, wspaniale, że tyle miał czasu właśnie Andresterna, to co go porusza i tak szybko właśnie odnajdywał, z czym jest dobry i rozwijał się. Ja nie wiem, po szkole, X latach szkoły nie byłam w stanie powiedzieć tak jasno, w czym jestem dobra, jakie są moje talenty, ale właśnie cieszę się, że nasze dzieci już dzisiaj widzą, co lubią i co je pasjonuje.
Powiedziałaś wcześniej o Andresternie, który nie potrafi rozdzielić nauki od zabawy. On bardzo mocno mówi o tym, chyba całą swoją pracą mówi o tym, że zabawa jest najlepszym narzędziem do uczenia się, w jakie wyposażyła nas natura. Stara się odmitologizować zabawę. My często jak myślimy o zabawie, to kojarzy nam się ona z taką aktywnością na czas wolny, z jakimś takim radosnym relaksowaniem się. Ander Stern mówi, popatrzcie na dziecko, które się bawi. Zobaczcie, jak skupione jest dziecko, które się bawi. Zobaczcie, jak kreatywne jest dziecko, które się bawi. Zobaczcie, jak wytrwałe jest dziecko, które się bawi.
On mówi, co się dzieje, jeżeli zostawimy dzieci w spokoju? Oczywiście zaczynają się bawić. A co by było, gdybyśmy im nie przerywali? To bawiłyby się przez cały czas. A gdybyśmy nigdy nie przerwali dziecku zabawy? No to Anderstedt mówi, no to spójrzcie na mnie, jestem dzieckiem, jestem dzisiaj 53-letnim dzieckiem, któremu nikt nigdy nie przerwał zabawy. I mnie to inspiruje, kiedy patrzę też na nasze dzieci, kiedy patrzę jaką mają możliwość do właśnie realizowania swoich projektów, robienia tego, co chcą robić, co wynika z ich wewnętrznej motywacji i kiedy my nie musimy im przerywać. Chciałem też powiedzieć o tym jednym przykładzie, kiedy mówiliśmy o Andresternie.
Jest dla mnie takim mocnym przykładem to, w jaki sposób on nauczył się języka niemieckiego. On dziś mówi po niemiecku zupełnie płynnie, ale to nie jest jego ojczysty język. On nauczył się go w wieku około 18 lat i opowiada o tym, że kiedy po prostu poczuł taką ogromną chęć nauczenia się języka niemieckiego, to słuchał kaset, w tamtych czasach były dostępne kasety i mógł słuchać ich przez 4, 6, 8 albo 10 godzin dziennie, codziennie i robił to przez około 6 miesięcy i nikt nie mówi mu po 45 minutach, że teraz musi przerwać i zająć się geografią albo matematyką. I my też widzimy, że kiedy nasze dzieci chcą coś zrobić, kiedy coś je pociąga, to mają taką możliwość i to jest dla nas ogromna wartość.
Ogromną wartością jest też po prostu ten czas razem. To, że możemy go spędzać trochę więcej razem. Mamy świadomość, tak jak już powiedziałam, że nasze dzieci potrzebują nas teraz, nie za 5-10 lat. Bo już, już w ogóle mam wrażenie, że te nasze starsze dzieci tak powoli, powoli gdzieś tam wyfruwają pierwsze, jeżdżą na pierwsze obozy sami. I widzimy i wiemy, że za niedługo po prostu będą sami chcieli więcej rzeczy robić, więc cieszymy się z tego czasu i tej możliwości, którą mamy teraz.
Tak, i to jest chyba największa zaleta, jaką widzimy. Marek Kaczmarzyk w książce Strefa Napięć pisze takie zdanie, że nie ma innego sposobu wychowania niż obecność. Wychowanie dziecka oznacza budowanie jego świata i jedynym sposobem, żebyśmy mogli budować świat dziecka, to jest bycie obecnym w tym świecie. Więc edukacja domowa jest dla nas drogą do tego, żeby być obecnym w życiu naszych dzieci, jak najbardziej, na tyle, na ile możemy. To nie jest droga łatwa dla nas, nie zawsze jest łatwa. Są te trudności, są na pewno wady, ale jest dla nas niezwykle cenne to, że staramy się walczyć o ten czas, który możemy spędzać wspólnie z naszymi dziećmi i że droga edukacji domowej daje nam szansę, żeby tego czasu było więcej. Żeby to jakoś podsumować, nasze dni i tygodnie nie są takie same i przede wszystkim są wyznaczane przez Rytmy i rytuały, możemy tak to nazwać, są wyznaczane przez stałe aktywności nasze i naszych dzieci, a w pozostałym czasie nasze dzieci mają wiele czasu na swoje projekty.
Drugą rzeczą jest to, że tak naprawdę ten typowy dzień potrafi się zmieniać. Musimy być elastyczni, otwarci na zmianę. Jest to rodzaj kreatywnego działania.
Po trzecie, jeśli chodzi o uczenie się, to rozumiemy uczenie się znacznie szerzej niż to, co odbywa się w tradycyjnej szkole, znacznie szerzej niż realizowanie podstawy programowej, zdawanie egzaminów i przygotowywanie się do matury i do studiów. I w taki sposób jak rozumiemy uczenie się, nasze dzieci uczą się przez cały czas.
Oprócz tego tradycyjnego uczenia się, oprócz podstawy programowej, którą nasze dzieci muszą opanować, zależy nam również na odkrywaniu i rozwijaniu ich talentów. Chcielibyśmy pomóc odkryć im to, w czym są dobrzy i w czym w przyszłości mogą się zajmować.
Kolejna rzecz jest taka, że to wymaga od nas zorganizowania naszego czasu pracy w taki sposób, żeby to było możliwe. To nie zawsze jest łatwe. to czasem wiąże się z ogromnymi wyzwaniami. Sama ta droga edukacji domowej też wiąże się z różnymi wyzwaniami. Natomiast wciąż przeważają dla nas zalety tej drogi.
Tymi wartościami jest właśnie ten czas na rozwijanie swoich pasji, na przebywanie razem, na większą aktywność fizyczną i też nie wspomnieliśmy tutaj, ale bardzo ważny jest dla nas kontakt z naturą i czas na świeżym powietrzu.
I jest to droga, która daje nam i dzieciom ogromnie dużo możliwości. Jesteśmy otwarci na to, że ta droga się zmieni, że te rytmy i rytuały się zmienią, że typowy tydzień naszej rodziny się zmieni. Jesteśmy otwarci na to, że być może kiedyś nasze dzieci wrócą do tradycyjnej szkoły. Natomiast w tej chwili bardzo doceniamy to co edukacja w wolności daje naszym dzieciom. Więcej o uczeniu się w edukacji domowej znajdziecie chyba przede wszystkim w odcinku 14 naszego podcastu. Link znajdziecie w opisie tego odcinka, a więcej o tym jak łączyć edukację domową z pracą mówiliśmy w odcinku szóstym, więc wszystkie te linki do innych odcinków i książek, o których mówiliśmy tutaj znajdziecie w opisie.
Bardzo dziękujemy Wam, że pozostaliście z nami do końca i wysłuchaliście tego odcinka. I do usłyszenia kolejnym razem. Do usłyszenia.